Blog
04-09-2012
3. kolejka Ekstraklasy okiem Czesława Michniewicza
Piast Gliwice - Pogoń Szczecin 1-0
Pierwszy mecz w sezonie i łatwe zwycięstwo z Zagłębiem, które zagrało jak zagrało, zamazał obraz zespołu ze Szczecina. Dwie następne kolejki pokazały, że Pogoń będzie grać w tym sezonie o utrzymanie i walka o jakieś wyższe lokaty, mimo kilku głośniejszych nazwisk w kadrze, w tym roku jeszcze nie nastąpi.
Trzeba wziąć oczywiście pod uwagę sędziego, który dyktując rzut karny zdecydowanie pomógł Piastowi, ale patrząc na grę obu zespołów trzeba przyznać, że był jednak poziom bardziej I-ligowy niż ekstraklasowy. To nie był dobry mecz i gołym okiem widać było, że obie drużyny niedawno walczyły jeszcze o awans do elity na boiskach I ligi. Za mało w tym wszystkim było elementów piłkarskich, a za dużo przypadku. Sytuacje bramkowe z obu stron wprawdzie były, ale nie wynikały one ze składnych akcji tylko z indywidualnych błędów rywala.
Wisła Kraków - Polonia Warszawa 1-3
Wynik jest na pewno niespodzianką, ale o tym, że w Wiśle jest problem, najlepiej świadczy pierwszy mecz z Bełchatowem, w którym decydującego gola Krakowianie zdobyli w doliczonym czasie gry, a po trzech kolejkach zespół GKS-u jest bez choćby jednego punktu.
Wisła ma problem i będzie miała problem, bo jeśli w składzie nie ma Maora Meliksona, to kompletnie brakuje jej kreatywnych zawodników. W pierwszej połowie piątkowego meczu nie było dodatkowo Łukasza Garguły, przez co Wisła grała bardzo schematycznie i Polonia świetnie sobie z tym radziła. Jeśli rywal strzela bramkę, to Krakowianom zdecydowanie brakuje kreatywnych piłkarzy w ofensywie i choć jest tam jakiś pomysł na grę, to jednak wszystko opiera się o Meliksona i Gargułę. Jeśli tych piłkarzy nie ma lub są w słabszej formie, to wygląda to tak jak wyglądało w piątek.
O transferze Kirma
Kirm był w naszej lidze dość długo i nie można powiedzieć, że zawojował Ekstraklasę, więc argumentów ku temu, żeby go spieniężyć, nie brakowało. Miewał lepsze i gorsze mecze, ale jeśli ktoś stwierdził, że lepiej było go teraz sprzedać, to ja nie robiłbym z tego jakiejś tragedii, bo jak już wspomniałem wyżej, żaden sezon nie należał zdecydowanie do niego, choć w Polsce jest już od 2009 roku.
O Maorze Meliksonie
Każdy jest na sprzedaż – kwestia ceny. Jest to chyba właściwe postawienie sprawy, że klub nie będzie upierał się przy jednym zawodniku i jeśli ktoś wyłoży dobre pieniądze, pozwoli mu odejść. Melikson sam chciał opuścić Wisłę, o czym otwarcie mówił w przerwie letniej i trudno powiedzieć dlaczego został – być może nie było dobrych ofert, a nawet jeśli były, to niezadowalające pod względem finansowym. Jeśli zawodnik źle czuje się w drużynie i uważa, że powinien grać w lepszej lidze, to trzeba pozwolić mu odejść, bo z niewolnika nie ma pracownika. Melikson, po dobrym początku sezonu, musi nadal grać na wysokim poziomie i wtedy z pewnością znajdą się na niego chętni. Odejście Izraelczyka nie powinno być dla Wisły zbyt dużą stratą, bo za uzyskane z transferu pieniądze będzie mogła pozyskać godnego następcę.
Myślę, że Polonia nie będzie zespołem grającym „w kratkę”. Drużyna Piotra Stokowca, jako jedna z nielicznych w lidze, zagrała trzy dobre spotkania. Fajnie rozpoczęli sezon w Gdańsku, zagrali dobrze nawet w meczu z Lechem, choć wynik końcowy był dla nich niekorzystny, i z dobrej strony pokazali się także w starciu z Wisłą. W Polonii widać poczucie swobody u zawodników – nikt nie zostanie zesłany do Klubu Kokosa, trener dobrze wkomponował się w zespół, a poza tym nie są stawiani w roli faworytów, bo wszyscy wiedzą w jakich warunkach przygotowywali się do sezonu. Jest w tym wszystkim dużo euforii i zobaczymy jak będą reagować gdy wpadną w dołek po jednej czy drugiej porażce. Poza tym, w każdym z trzech rozegranych dotychczas ligowych spotkań, koło 70. minuty zaczyna brakować im tlenu i potrzebują kilku chwil, by złapać drugi oddech. Jeśli przez najbliższe dwa tygodnie solidnie popracują nad wydolnością, to być może próg zmęczenia przesuną troszeczkę w górę i ten brak sił w końcówce nie będzie już tak widoczny.
Korona Kielce - Lechia Gdańsk 0 -1
Problem Korony polega na tym, że przede wszystkim nie strzela bramek, a że w każdym meczu je traci, to kończy się to porażkami. Widać u tych piłkarzy duże zdenerwowanie – łapią głupie kartki, pauzują, a to powoduje, że zespół nie czuje się pewnie. Teraz czeka ich bardzo ważny mecz z Ruchem Chorzów, który również nie ma na koncie żadnego punktu. Korona jest jednak dużym rozczarowaniem na początku sezonu, bo nawet jeśli gra się dwa pierwsze mecze na wyjeździe z trudnymi rywalami, to przegrać oczywiście można, ale trzeba coś swoją grą zaprezentować. W meczu z Lechią piłkarze Leszka Ojrzyńskiego niczego ciekawego nie pokazali, a pamiętać trzeba przecież, że grali przez większą część meczu w przewadze jednego zawodnika.
W Lechii przyzwoicie wygląda gra defensywna, zwłaszcza jeśli chodzi o duet stoperów: Bieniuk-Madera. Odkąd Jarek dołączył do składu, a więc od 2. kolejki, Lechia nie straciła bramki. Oczywiście rywale mieli swoje sytuacje, ale defenywa Gdańszczan, choć czasami szczęśliwie, jest jednak skuteczna. Lechia może być bardzo zadowolona z początku rozgrywek, bo w dwóch meczach wyjazdowych wywalczyła przecież 6 punktów. Szkoda oczywiście meczu z Polonią, ale wydaje mi się, że w tym przypadku gdzieś w głowach piłkarze trenera Kaczmarka zlekceważyli rywala. Mieli świadomość trudnej sytuacji panującej przy Konwiktorskiej i być może myśleli, że będzie to tylko zlepek indywidualności. W tym zespole wszystko idzie jednak ku dobremu i tak jak w poprzednim sezonie Korona była rewelacją sezonu, tak teraz takim zespołem może być właśnie Lechia.
O Leszku Ojrzyńskim
Rok temu, gdy w Kielcach zaszło sporo zmian i wydawało się, że drużyna do końca będzie walczyć o utrzymanie, Leszka Ojrzyńskiego, który został wtedy zatrudniony i nie miał doświadczenia na poziomie Ekstraklasy, okrzyknięto cudotwórcą. Dziś uważam, że jest on lepszym trenerem, ale zawsze, w przypadku każdego szkoleniowca, przychodzi trudniejszy moment i właśnie teraz Leszek musi sobie z taką sytuacją poradzić. Jeśli uda mu się wyjść z kryzysu, będzie mądrzejszym trenerem i w przyszłości będzie wiedział, jak w podobnych przypadkach postępować. Jeśli jednak sobie nie poradzi, będzie miał duży problem.
Widzew Łódź - GKS Bełchatów 1-0
Myślę, że dobra gra GKS-u, za którą chwaliliśmy tę drużynę po meczu z Wisłą, wyrządziła chłopakom sporo krzywdy. Zespół uwierzył, że będzie potrafił czysto po piłkarsku wygrywać mecze utrzymując się przy piłce, a okazuje się, że na Widzew to nie wystarczyło.
Dla GKS-u bardzo ważny będzie powrót do gry Dawida Nowaka, bo jednak wiele spotkań w poprzednim sezonie, zwłaszcza w trudnym momencie, gdy Bełchatowianie walczyli o utrzymanie, drużyna wygrywała dzięki jego bramkom. Dzisiaj największym problemem GKS-u jest to, że tych goli nie ma na po prostu kto strzelać.
Widzew wykorzystał w 100%-ach swój kalendarz i słabszą dyspozycję rywali. Bez względu na to z kim się gra, bardzo trudno wygrać trzy mecze z rzędu w polskiej Ekstraklasie, więc chwała dla Widzewa, że tej sztuki udało mu się dokonać. W Łodzi wszyscy zdają sobie chyba jednak sprawę z tego, że nie jest to zespół, który będzie bił się o najwyższe laury, tylko walczył o utrzymanie. Wszystko jest jednak dopiero przed tym zespołem, ponieważ jeszcze nie widzieliśmy Widzewa w meczach wyjazdowych i przede wszystkim wtedy, gdy jako pierwszy traci bramkę.
Jagiellonia Białystok - Zagłębie Lubin 0-0
Zagłębie same jest sobie winne, że nie wygrało tego meczu, bo grając przez tak długi okres w przewadze i mając tyle sytuacji, dużą sztuką jest nie zdobyć choćby jednej bramki. Lubinianie mieli dużą szansę, by w Białymstoku wygrać, ale okazji nie wykorzystali. Jagiellonia ma na koncie 5 punktów po trzech meczach i chociaż nie wykorzystała terminarza tak jak zrobił to Widzew, to jednak może być zadowolona z początku rozgrywek. Podobnie jednak jak w przypadku Łodzian, wartość tej drużyny poznamy dopiero w meczach wyjazdowych, bo na obcym terenie Jagiellonii nigdy zbyt dobrze nie szło – zobaczymy czy coś w tej kwestii się zmieniło.
O Luce Gusiciu
Czerwona kartka dla Gusicia jest niejako zwieńczeniem jego pobytu w Polsce, bo od początku ten zawodnik wyraźnie odstawał umiejętnościami. Został ściągnięty z drugiej ligi chorwackiej, gdzie nie grał na tym poziomie, co w polskiej Ekstraklasie i wyraźnie widać, że w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła czegoś mu brakuje. Wcześniej drużyna traciła przez niego bramki, teraz sam dostał czerwoną kartkę i osłabił zespół, także ja mu wielkiej kariery w Ekstraklasie nie wróżę.
Lech Poznań - Górnik Zabrze 0-0
Górnik we wszystkich trzech meczach grał bardzo równo i chociaż nie zdobył kompletu punktów, to moim zdaniem zasługuje na największe pochwały, bo zagrał trzy bardzo trudne mecze wyjazdowe. W grze tego zespołu widać zdecydowanie rękę trenera Nawałki – wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że w drużynie jest kilka indywidualności, ale dominuje dyscyplina i odpowiednia hierarchia w zespole. Najważniejszy jest trener i wokół niego wszystko się kręci. Nawałka nie bał się zrezygnować z Banasia czy Stachowiaka, a więc, wydawałoby się, podstawowych zawodników Górnika. Dzisiaj w Zabrzu są inni, jak choćby bardzo zdolny Skorupski czy wypatrzony nie wiadomo gdzie Szeweluchin. Jak trener ma zaufanie, to drużyna to czuje, liczy się z jego zdaniem i wszystkimi ruchami kadrowymi. Na przykładzie Górnika widać to najlepiej – Adam Nawałka najdłużej pracuje z zespołem i widać tego efekty.
O Gergo Lovrencsicsie
Mówiłem po pierwszym meczu by nie chwalić dnia przed zachodem słońca. To był jego debiut w Ekstraklasie, nikt go nie znał i grało mu się łatwiej. Dzisiaj obrońcy ustawiają się już pod niego troszkę inaczej, bardziej się asekurują gdy ma futbolówkę przy nodze. Lech wygrał z będącym w dołku Ruchem, wygrał z Polonią w meczu, który mógł skończyć się zupełnie innym wynikiem i nie dał rady Górnikowi, który jest w dobrej dyspozycji od początku sezonu. Lech pokazał, że czasami będzie miał problem ze zdobywaniem bramek. Dziś przy Bułgarskiej nie ma już Rudniewa i ten ciężar strzelania goli rozkłada się na większą liczbę zawodników. Być może w tych trudnych momentach Piotrek Reiss będzie piłkarzem, który wejdzie w końcówce i przesądzi o wyniku meczu, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że kilka bramek dla Lecha zdobędzie.
Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 1-0
Pamiętam jeden z pierwszych wiosennych pojedynków poprzedniego sezonu obu tych zespołów i wtedy też nie był zbyt porywający mecz. Tam skończyło się 1:1, a w niedzielę Śląsk wygrał po rzucie karnym. Widać u piłkarzy z Wrocławia, że ta klęska w pucharach gdzieś w ich głowach została. Może te dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacji coś w zespole zmienią. Pojawił się nowy trener, ale czas pokaże czy była to właściwa roszada.
Ruch, co kolejny raz powtarzam, musi zapomnieć o tym, że jest wicemistrzem Polski. We Wocławiu zagrał wprawdzie lepiej niż z Lechem czy Widzewem, ale to nadal jest zdecydowanie za mało. Wielkim problemem Niebieskich jest to, że wszyscy trzej świetni przecież napastnicy, Piech, Jankowski i Niedzielan, są wyraźnie pod formą. Jeśli jeden ze snajperów gra słabo, to zawsze można to jakoś wytłumaczyć, ale jeśli wszyscy trzej są pod formą, to jest to już głębszy problem zespołu.
O Arkadiuszu Piechu
Być może ten kasus Nakoulmy mamy również w Chorzowie i rzeczywiście dotyczy powszechnie chwalonego Piecha. Arek dostał się do kadry trenera Fornalika, ale gdybyśmy mieli oceniać go tylko przez pryzmat trzech pierwszych kolejek tego sezonu, to musielibyśmy przyznać, że to powołanie dostał bardziej za zasługi z poprzednich rozgrywek, aniżeli za aktualną dyspozycję, bo nic wielkiego przecież nie zrobił. Okienko się zamknęło, możliwości za dużych nie ma, można odejść tylko do Rosji, a tam raczej żaden polski zawodnik na chwilę obecną już nie pójdzie, więc Arek musi skupić się tylko na tym, by znów pokazać się z dobrej strony i ponownie zwrócić na siebie uwagę silnych zagranicznych klubów.
Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko Biała 3-1
Podbeskidzie zagrało w swoim stylu – strzeliło bramkę i nastawiło się na defensywę, choć miało okazję do podwyższenia wyniku. Taki zabieg udał się przeciwko Wiśle czy choćby rok temu na Łazienkowskiej, ale tym razem troszkę szczęścia drużynie z Bielska w końcówce meczu zabrakło.
Już drugi raz w tym sezonie Podbeskidzie prowadzi niemal do ostatnich minut, by podobnie jak w pierwszej kolejce w Białymstoku, przegrać w końcówce.
Legia była zdecydowanie lepszym zespołem, ale bramki przez długi czas strzelić nie potrafiła, choć oddała prawie 40 strzałów na bramkę Richarda Zajaca. To też pokazuje, że wykończenie sytuacji podbramkowych pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Podoba mi się jednak drużyna Jana Urbana. Legia nie boi się ryzykować i podejmować trudnych decyzji na boisku, choć popełnia jeszcze proste błędy, których akurat Podbeskidzie w poniedziałkowym spotkaniu nie wykorzystało.
O Jorge Salinasie
Salinas dopiero wchodzi do naszej Ekstraklasy, ale już pokazał, że ma spory potencjał. Wniósł do gry Legii dużo ożywienia, a prawdziwą klasę pokazał choćby przy kapitalnym prostopadłym podaniu do Wawrzyniaka, który zamiast strzelać, starał się wymusić karnego. Paragwajczyk bardzo fajnie porusza się po boisku, ma dobrą motorykę, świetny przegląd pola i będę z zaciekawieniem śledził dalsze jego losy, by przekonać się czy dobry występ z Podbeskidziem nie był tylko dziełem przypadku.
WYRÓŻNIENIE
W pierwszych meczach sezonu wielką rolę odgrywa ligowy kalendarz, więc na wyróżnienie zasługują zespoły, które z tego terminarza umiejętnie skorzystały. Mowa oczywiście o Widzewie, który w trzech domowych sptokaniach zdobył komplet punktów, mam na myśli również Polonię i Lechię, które zdobyły najwięcej punktów na wyjeździe, a także Górnik Zabrze, który wprawdzie tych „oczek” uzbierał troszkę mniej, ale zostawił po sobie najlepsze wrażenie po tych trzech kolejkach.
Jedenastka kolejki wg Czesława Michniewicza (w systemie 4-5-1):
Teodorczyk,
Żyro, Radović, Piątek, Furman, Wszołek
Gancarczyk, Baszczyński, Szeweluchin, Broź
Skowron
Spisał Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net
Cytat Tygodnia
‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"
Podbeskidzie Bielso Biała