Myśli trenerskie Czesława Michniewicza:

1. Porażka jest gorsza od śmierci, bo trzeba się po niej obudzić.
2. Nie myśląc o zwycięstwie, myślisz o porażce.
3. Grając w dziesiątkę też można wygrać. Wystarczy, że każdy da z siebie 10% więcej.
4. Oglądałem ostatnio film o Diego Maradonie, a w nim było takie zdanie - "wielcy piłkarze rodzą się w błocie". To jest prawda. Nie będzie piłkarza z chłopaka, którego tata przywiezie na trening, odwiezie, upierze spodenki i koszulkę. Tak nie nabiera się charakteru.
5. Praca trenera jest jak molo - kiedyś się kończy.
6. Prawdziwą porażką nie jest przegrać, ale nie podjąć walki w ogóle.
7. Ja jestem mamą, a piłkarze to moje dzieci. Mama czasem karci dzieci, ale w gruncie rzeczy zawsze jest po ich stronie.
8. Na tytuł zasługuje drużyna, która zdobędzie najwięcej punktów. To jest tak jak z kolarstwem - Tour de France nie wygrywa najaktywniejszy kolarz, ale ten, który we wszystkich etapach uzyskał najlepszy czas
9. Moja filozofia jest prosta. Wymagam od piłkarzy dyscypliny, szczerej pracy na treningach i dawania z siebie stu procent podczas meczu. Ani procent więcej, ani procent mniej. Nie chcę piłkarzy, którzy bardziej dbają o siebie niż o zespół. Potrzebuje gotowych wpaść z rozbiegu na mur, jeśli to w czymkolwiek pomogłoby drużynie.
10. Klęski się zdarzają. Nikt ich nie uniknie. Dlatego czasem lepiej przegrać bitwę o swoje marzenia, niż zostać pokonanym, nie wiedząc, o co się walczyło.
11. Z mistrzostwem i jego obroną jest jak z piękna kobietą - trudno jest ją zdobyć, ale jeszcze trudniej utrzymać przy sobie.
12. Są tacy trenerzy, za którymi zawodnicy pójdą w ogień i tacy, których zawodnicy do ognia wrzucą.
13. Jeśli tonąć, to w mundurze.