czytaj dalej

Blog

02-10-2012

6. kolejka Ekstraklasy okiem Czesława Michniewicza

Czesław Michniewicz ocenił 6. kolejkę Ekstraklasy
 
Czesław Michniewicz ocenił 6. kolejkę Ekstraklasy
fot. Polskapresse

To już jest przypadłość Podbeskidzia w tej rundzie, że obejmuje prowadzenie, a nie potrafi później wywalczyć choćby punktu. Gdzieś z pewnością jest problem, bo w drugiej połowie zespół traci bramki i w konsekwencji gubi punkty. Widać brak pewności siebie u chłopaków z Bielska-Białej, co może wynikać z dużej rotacji w składzie, bo trener Kasperczyk szuka optymalnego ustawienia, ale póki co nie zdaje to egzaminu i Podbeskidzie nie wygrało już od 13 spotkań! Górale miewali różne mecze, również w poprzednim sezonie, gdy zapewnili już sobie ligowy byt. W zespół wkrada się zbyt duża nerwowość i po straconej bramce wszystko automatycznie się wali, piłkarze przestają grać, a rywale to wykorzystują, jak choćby Ruch w piątkowe popołudnie.

Chorzowianie nie zagrali dobrego meczu i mieli trochę szczęścia, bo przecież przy bramce Arka Piecha mieliśmy duży rykoszet. Ruch odzyskuje jednak równowagę po trudnym początku i trzech porażkach z rzędu. Napastnicy zaczęli zdobywać bramki i to może trenera Zielińskiego cieszyć. Ruch popełnia błędy w defensywie, ale jest na tyle silnym zespołem, że piątkowa dyspozycja na Podbeskidzie wystarczyła.

Maciej Sadlok szybko obejrzał czerwoną kartkę

O STOPERACH RUCHU STAWARCZYKU I SADLOKU

Gdy w poprzednim sezonie defensywę Ruchu tworzyła para Grodzicki-Stawarczyk, to tego typu błędów po prostu nie było. Dopiero dzisiaj widać jak ogromna była rola Grodzickiego w cementowaniu tego chorzowskiego bloku defensywnego. Na Cichą przyszedł Sadlok, który raz gra, raz nie, tu zaś pauzuje za kartki i to widać, że brakuje mu stabilizacji i w duecie ze Stawarczykiem popełnia błędy. Gdy na środku grała, można tak powiedzieć, „betonowa” para Grodzicki - Stawarczyk, to Ruch tracił mało goli i trudno było rywalom stworzyć sobie sytuację pod bramką Niebieskich. Z kolei dziś stoperzy Ruchu (Sadlok 189 cm, Stawarczyk 193 cm - dop. SK) potrafią przegrać główkowy pojedynek z tak niewysokim zawodnikiem, jakim jest Kamil Adamek (172 cm - dop. SK), co dobrego świadectwa obrońcom z Chorzowa z pewnością nie wystawia. Jest nad czym pracować, bo w defensywie Ruch popełnia błędy. Dostrzegają to wszyscy, widzi to pewnie trener i widzą to sami zawodnicy, więc na treningach będzie się nad czym koncentrować.

O SULTESIE

Sultes to dobry piłkarz, który po przyjściu do Polonii pokazał się z dobrej strony, choć później przydarzyły mu się jakieś kontuzje i szło mu nieco gorzej. Teraz odzyskuje werwę i zapał do gry i trzeba przyznać, że jest dziś kluczowym piłkarzem Ruchu, bo za każdym razem, gdy pojawia się na placu gry, bardzo pomaga drużynie i zawodnicy mocno na tym korzystają. Myślę jednak, że lada moment do Sultesa dołączą kolejni piłkarze – w tym wypadku czas działa na korzyść Ruchu, który zaczął sezon z bardzo niskiego poziomu i zawodnicy pomału pną się do góry, co jest o tyle łatwiejsze, że wygrali dwa kolejne mecze. W dobrej sytuacji jest również trener Zieliński, który przyszedł do klubu i zaczął wygrywać mecze ligowe i awansował do kolejnej rundyPucharu Polski, a takiemu szkoleniowcowi szybko zaczynają ufać zawodnicy. Uważam, że Ruch zakończy tę rundę w czubie tabeli.

Przede wszystkim Polonia wszystkie mecze, poza pierwszą połową spotkania z Jagiellonią, gra na równym wysokim poziomie. Tam widać zarówno indywiadualności jak i zespół, a przez to spore umiejętności i możliwości tej drużyny.

Widzew z kolei przyjechał zagrać inaczej niż w dotychczasowych meczach. Zaprezentował otwartą grę, stworzył dzięki temu niezłe widowisko, ale to nie jest sposób, dzięki któremu Widzew będzie gromadził punkty. Łodzianie dużymy framgnetami nie nadążali za Polonią, która lepiej czuła się w tej ofensywnej wymianie ciosów, co atutów z przodu miała zdecydowanie więcej. Myślę, że trener Mroczkowski wyciągnie z tego wnioski i w kolejnych spotkaniach Widzew zagra podobnie jak w poprzednich spotkaniach, czyli defensywnie z nastawieniem na kontry, bo w wymianie ciosów przy Konwiktorskiej okazał się od Czarnych Koszul o dwie bramki gorszy.

Polonia Warszawa-Widzew Łódż

O OFENSYWIE POLONII

Myślę, że Polonia ma dzisiaj najlepszą linię ofensywną w całej lidze. Gdy popatrzymy na Legię, Lecha czy Wisłę, to te drużyny nie mają zbyt wielu klasowych napastników, a trener Stokowiec ma ich w kadrze aż czterech! Jeśli włączymy do tego bardzo ofensywnego Wszołka, to na 12 zdobytych w tym sezonie goli aż 10 było ich autorstwa! To jest wielki urodzaj Polonii i dobrze, że Czarne Koszule stawiają na ofensywę, bo gdyby zdecydowano się tam grać jednym wysuniętym napastnikiem, to pozostałych czterech nie miałoby szans na regularną grę. Poza tym zwróćmy uwagę na to, że najczęściej trener Stokowiec wymiania w czasie meczu właśnie napastników, a rzadko w którym klubie szkoleniowiec ma takie pole manewru, by dobrego napastnika zastąpić innym przynajmiej tej samej klasy, albo i lepszym.

Zobaczymy jak to dalej będzie przy Konwiktorskiej wyglądać. Polonia wiele przeszła i o ile nie zostanie rozbita od środka, bo otwarcie mówi się, że chłopaki nie dostają pieniędzy na czas, to jest to zespół, który coś może w tym sezonie osiągnąć.

GKS spotkania z czołówką ma już za sobą i teraz zmierzą się z przeciwnikami zdecydowanie słabszymi niż ci, z którymi przyjdzie walczyć ich bezpośrednim rywalom do utrzymania. Z tą drużyną jest trochę podobnie jak z Podbeskidziem – prowadziła na Wiśle, na Śląsku i ostatnio z Koroną, ale zwyciężyć nie potrafiła. Utrzymanie korzystnego rezultatu to bardzo trudny element piłkarskiego rzemiosła. Brakuje w Bełchatowie kogoś doświadczonego, kto w takim momencie wszedłby na boisko i uspokoił grę. Tam jest bardzo duża rotacja i ogrom młodzeży oraz problemy wewnętrzne w klubie, które nie mogą nie pozostawić śladu na dyspozycji piłkarzy. Myślę, że Bełchatów potrafi grać w piłkę i dobrze, że ta trudna dla zawodników sytuacja ze zwolnieniem trenera wreszcie się skończyła, bo dziś już wiadomo, że z zespołem nadal pracować będzie dotychczasowy asystent, Jan Złomańczuk, a więc zmiany zbyt dużej nie będzie. Kluczowym dla GKS-u będzie mecz po przerwie na spotkania reprezentacyjne z Podbeskidziem, które też będzie walczyło o utrzymanie. Myślę, że choć Górale mają na chwilę obecną tych punktów troszkę więcej, to jednak piłkarsko GKS ma zdecydowanie więcej do zaoferowania.

O BRAKU WALKI KORONY O ZWYCIĘSTWO

Nie było ze strony Korony zaangażowania w końcówce meczu w walkę o 3 punkty, bowiem Kielczanie obawiali się tego spotkania z racji wielu w ostatnich miesiącach porażek na wyjazdach. Korona wolała uszanować ten punkt i nie narażać się na kontrataki GKS-u. Jestem przekonany, że gdyby podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mieli więcej punktów na swoim koncie, zagraliby o pełną pulę, a tak woleli zachować status quo i przywieźć do domu choćby jedno „oczko”. Jest takie powiedzenie, że „byt kształtuje świadomość” – nie jesteś pewny swego, to bronisz tego, co masz. Lepszy punkt niż nic.

Pogoni brakuje serii zwycięstw, która bardzo mocno nakręca zespół, co najlepiej widać na przykładzie Piasta, który bez kompleksów ogrywa kolejnych rywali. Po dobrym spotkaniu i zwycięstwie na inaugurację z Zagłębiem tydzień później uległa gdańskiej Lechii. Po szczęśliwej wygranej z Wisłą pojechała do Poznania i wywalczony z Lechem punkt wydawał się być przełomowym momentem i znakomitą okazją, by odprawić z kwitkiem Jagiellonię i na dłużej zagościć w górnych rejonach tabeli. Szczecinianie nie wykorzystali jednak swojej szansy, notując jedno ze słabszych spotkań w tym sezonie.

Jagiellonia zawsze na wyjazdach ma problem i myślę, że każdy punkt zdobyty przez tę drużynę na obcym terenie powinien w Białymstoku być traktowany jako nienajgorszy rezultat. Tu jednak grało się z beniaminkiem, o czym trzeba pamiętać, bo później rywale będą zdecydowanie bardziej wymagający. Ten punkt Jagi, zdobyty w takich okolicznościach, po trafieniu w końcówce Dzalamidze, można przyjąć z zadowoleniem, choć samo spotkanie nie było interesującym widowiskiem.

O SZCZECIŃSKIEJ MŁODZIEŻY

W Pogoni jest duża różnorodność jeśli chodzi o zawodników. Trener Skowronek dysponuje bardzo szeroką kadrą i ciekawą młodzieżą, którą miałem okazję obserwować na Mistrzostwach Polski Juniorów Starszych i która zdecydowanie przewyższała umiejętnościami swoich równieśników. W Ekstraklasie zadebiutował już 19-letni Łukasz Zwoliński, zagrał także jego rówieśnik Mateusz Lewandowski, a w kolejce czekają kolejni. W Pogoni mają z czego wybierać, bo przecież w Młodej Ekstraklasie liderem jest właśnie zespół ze Szczecina. Poza tym, co bardzo ważne, młodzież ma się od kogo uczyć, bo doświadczonych zawodników w tym zespole nie brakuje. Nawet jak niedługo Edi czy któryś z pozostałych starszych zawodników zakończy karierę, to będą oni naturalne wchodzić do pierwszej drużyny. Podoba mi się Pogoń jeśli chodzi o tego typu zaplecze. Do pełni szczęścia potrzeba jej tylko serii zwycięstw, która pozwoli chłopakom nabrać pewności, dzięki której będzie im się grało zdecydowanie łatwiej.

W Lubinie nie gra się łatwo, bo Zagłębie może być w lepszej lub gorszej dyspozycji, ale gdy na tamten stadion przyjeżdżają najlepsze drużyny w kraju, to zespół wznosi się na wyżyny swoich umiejętności. Lubinianie mają natomiast problem z rywalami teoretycznie słabszymi od siebie – tak było w spotkaniu z Widzewem czy choćby z Piastem. W sobotę Zagłębie pokazało kilka ciekawych akcji i przede wszystkim zdobyło dwie bramki, co ostatnio im się nie zdarzało.

Na Zagłębiu ciężko zdobywa się punkty i w perspektywie sezonu ten remis nie jest dla Legii złym rezultatem. Myślę, że Wojskowi powinni zdecydowanie bardziej żałować dwóch punktów straconych przy Łazienkowskiej w starciu z Polonią. Na wyjazdach Legii zawsze będzie się grało trudno. Poza tym, Jan Urban nie ma jeszcze takiego zespołu, który mógłby demolować każdego przeciwnika po 3:0 czy 4:0. Legia zdobyła dwie bramki w Zabrzu i dało jej to remis. Podobnie w Lubinie, ale zauważyć trzeba, że jednak Wojskowi potrafią strzelać gole w trudnych spotkaniach na obcym terenie.

Legia-Korona

O SAGANOWSKIM

Myślę, że Saganowski nie jest typem piłkarza, który spuści z tonu i zadowoli się tym, co jest. Rywalizacja o miejsce w składzie nie jest mu potrzebna. Marek kończy swoją karierę i chce pożegnać się z poważną piłką jak najlepiej, bo wiele lat stracił grając w różnych klubach i borykając się choćby ze słynną kontuzją po wypadku motocyklowym. On ma taką wewnętrzną motywację i każdy dzień będzie chciał wykorzystać, by grać na dobrym poziomie jak najdłużej. Ewentualnej rywalizacji o miejsce w składzie się nie boję, bo przeżywający którąś już młodość Sagan sobie z nią poradzi. Gorzej będzie dla niego i dla Legii, jeśli złapie jakąś kontuzję, bo dziś jest to kluczowy zawodnik drużyny.

Górnik miewał już za kadencji trenera Nawałki bardzo dobre mecze, ale kończące się tak spektakularnymi wynikami. W tym zespole widać gołym okiem jakość i pracę trenera. Tam jest prawdziwy zespół i każdy wie co w danym momencie ma na boisku robić. Nawet po stracie bramki nie było w szeregach Górnika żadnej paniki. To pokazuje, że ci zawodnicy bardzo w siebie wierzą. W tej drużynie jest moc. Inna sprawa, że nie czekali z odrabianiem strat na ostatni kwadrans tylko od razu zabrali się ostro do roboty i już na przerwę schodzili przy wyniku remisowym. O Górniku można mówić tylko w samych superlatywach. Wcześniej dobra gra nie przekładała się na zwycięstwa, bo grali ciężkie mecze z Legią czy Lechem. Teraz przyszła jednak prawdziwa „wisienka na torcie” i myślę, że to zwycięstwo z mistrzem Polski dało trenerowi i samym piłkarzom bardzo dużo radości.

Śląsk nie zachwyca i przy poprzednich wygranych miał sporo szczęścia, zdobywając punkty po rzutach karnych. Siła ofensywna wrocławian jest oczywiście zdecydowanie inna odkąd do zespołu wrócił Sebastian Mila, który swoimi podaniami penetruje często pola karne rywala. Mimo wszystko jest to jednak zdecydowanie za mało. Śląsk ma poza tym duży problem w obronie, bo jednak strata czterech bramek obrońcy tytułu nie przystoi.

Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 4:1

O NAKOULMIE

Myślę, że to zamknięte okienko praktycznie we wszystkich ligach sprawiło, że menedżerowie przestali go kusić i Nakoulma wie, że nigdzie teraz z Zabrza nie odejdzie i musi znów zapracować na swoje nazwisko. Dobrze mu to zrobiło, bo w jego grze znów widać lekkość, której zdecydowanie brakowało mu podczas transferowych zawirowań. Wróciła mu teraz lekkość gry i psychika przestała zabijać dynamikę, o czym wspominałem kilka tygodni temu. Chwała również dla trenera Nawałki, który podobnie jak w przypadku Skorupskiego zaufał Prejucowi i choć wszyscy pytali kiedy Nakoulma usiądzie na ławce, Adam dał mu szansę i okazało się, że racja była po jego stronie.

Lechia przede wszystkim strzeliła dwie bramki i choć Lech zdobył gola, który w dziwnych okolicznościach przez sędziego Gila nie został uznany, to jednak spotkanie zasłużenie wygrała. Lech męczył się już z Bełchatowem, który miał przecież swoje okazje (m.in. strzał w słupek), męczył się również z Górnikiem Zabrze, który spokojnie mógł przy Bułgarskiej wygrać, a o punkt musiał zapracować również w spotkaniu z Pogonią Szczecin. Lech ma nadal problemy z napastnikiem, bo choć krytykowany Ślusarski strzela bramki, to jednak zdobywa tych goli bardzo mało jak na zespół walczący o mistrzostwo Polski.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk

O MACHAJU

Mateusza pamiętam jeszcze z czasów gry w Amice i byłem przekonany, że po fuzji będzie występował w pierwszym zespole Lecha. Tak się jednak nie stało i ktoś z tego chłopaka w Poznaniu zrezygnował. Chwała trenerowi Kafarskiemu, który wyciągnął go Chrobrego Głogów. Już od pierwszego jego meczu w barwach Lechii było widać, że jest to kawał piłkarza i problemy Lechii ze strzelaniem bramek w dużej mierze wynikały z tego, że tego piłkarza brakowało z powodu ciężkiej kontuzji brzucha. Ten chłopak ma świetnie ułożoną nogę i kapitalnie egzekwuje stałe fragmenty gry. Myślę, że w przyszłości jest to materiał na reprezentanta Polski. Nie za szybko, ale jest, bo tych defensywnych pomocników zbyt wielu dobrych w Polsce nie ma, a on ma wiele cech, które mogą grę kadry na wyższy poziom podnieść.

Trudno nazwać ten wynik niespodzianką. To raczej imponująca seria, bo przecież beniaminek wygrywa cztery mecze z rzędu, z czego dwa na wyjazdach. W poniedziałek Piast wygrał bezapelacyjnie z zespołem, który miał walczyć o mistrzostwo Polski. Przyjemnie patrzy się na grę tej drużyny. Gliwiczanie szybko nauczyli się tej ligi i weszli na właściwe tory, w czym ogromna zasługa trenera Brosza, bo jego zespół świetnie funkcjonuje w ryzach taktycznych i ma pomysł na grę. Każdy z zawodników wie jak zachować mając piłkę przy nodze, a jak po jej stracie i potrafią nieźle wykonywać stałe fragmenty gry – dużo takich typowo piłkarskich elementów funkcjonuje tam na bardzo dobrym poziomie. Najważniejsza jest jednak powtarzalność tego zespołu, który wygrywa mecz za meczem nawet z rywalami teoretycznie lepszymi od siebie. Piast to nowa jakość w polskiej lidze – tak bym to określił.

Wisła męczyła się w każdym meczu i to nie jest jeden słabszy występ, tylko cała seria takich spotkań. Zastanawiam się czy taki jest na chwilę obecną potencjał tego zespołu czy w klubie są jeszcze problemy, o których nie wiemy, bo przecież kadrowo to nie jest drużyna na 11. miejsce w Ekstraklasie. Nie rozmawiamy jednak o sytuacji w Krakowie po pierwszej kolejce, tylko po sześciu rozegranych meczach, a więc po 1/5 sezonu, zatem jakieś wnioski można już spokojnie wyciągać. Wisła męczy się swoją grą, ale nie wiem dlaczego.

Hit w Krakowie pod znakiem debiutów.

O DYMISJI MICHAŁA PROBIERZA

Trener czasami czuje czy jest w stanie walczyć o swoje marzenia i idee z daną drużyną czy jednak napotyka na jakiś opór. Ja absolutnie nie twierdzę, że ktoś specjalnie w Wiśle nie chce wygrywać, ale czasami jest po prostu tak, że robisz wszystko, żeby było jak najlepiej, a efektów nie ma. Przychodzi wtedy zwątpienie trenera w siebie i drużynę, czego efektem jest zazwyczaj odejście szkoleniowca i tyle. Nie wiem czy ta dymisja zostanie przyjęta czy nie, ale nie sądzę, by była to decyzja Michała wynikająca z emocji czy podjęta pod wpływem chwili. Kiedyś w Jagiellonii też składał dymisję po meczu z Polonią Warszawa (paradoksalnie również przed spotkaniem z Legią) i wtedy nie została ona przyjęta, ale efekt był taki, że kilka tygodni później został zwolniony. Jest to trudny moment dla każdego trenera, ale jeśli Michał wypowiedział głośno takie słowa, to musiał być przekonany, że jego dalsza praca w klubie traci sens, bo nie wyobrażam sobie, że trener podaje się do dymisji, a później wchodzi jeszcze raz do szatni i mówi, że jednak bierze zespół, bo byłaby to po prostu chora sytuacja. Myślę więc, że Michał jest z tym pogodzony, ale szkoda mi go, bo to jego pierwszy duży klub, w którym pracował. Klub, na którym niejeden trener połamał już sobie zęby, ale Michał trafił na Reymonta w trudnym momencie, gdy Wisła się nie wzmacniała, tylko tych najlepszych piłkarzy pozbywała, więc zrobienie z tego sukcesu było rzeczą szalenie trudną i nic z tego nie wyszło.

Spisał: Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria