czytaj dalej

Blog

09-10-2012

7. kolejka Ekstraklasy okiem Czesława Michniewicza

Czesław Michniewicz ocenił 7. kolejkę Ekstraklasy
 
Czesław Michniewicz ocenił 7. kolejkę Ekstraklasy
fot. Polskapresse

Bełchatów był bliski, jak w wielu spotkaniach tej rundy, wywalczenia punktów, ale nadal na swoim koncie ma tylko jedno „oczko”. Zespół GKS-u prześladuje troszeczkę pech, bo tym razem trafił na zespół Ruchu, który gra lepiej niż na początku rozgrywek, ale jeszcze nie na tyle dobrze, by mówić, że Niebiescy odzyskali blask z poprzedniego sezonu. Mimo wszystko na zespół Bełchatowa to wystarczyło.

Patrzę na zespół GKS-u, wielu z tych zawodników znam, i widzę, że wkradł się w ich szeregi swego rodzaju niepokój i całkowity brak pewności siebie. Nawet jak prowadzą czy zdobywają wyrównującego gola jak choćby w Chorzowie, to widać, że nie są przekonani, że uda im się dowieźć korzystny wynik do końca. Wyglądają jakby czekali, by przeciwnik lada moment im tę bramkę strzelił i podświadomie się cofają, za co spotyka ich kara – tak było od pierwszego spotkania sezonu z Wisłą, przegranego przecież w doliczonym czasie gry.

Ruch Chorzów - GKS Bełchatów 2:1

O ARKADIUSZU PIECHU

Napastnicy nigdy nie wykorzystywali wszystkich sytuacji, ale najważniejsze jest dla nich zdobywanie bramek i szczęście Ruchu polega na tym, że przypomniał sobie Piech jak się te bramki strzela. Warto dodać, że pomaga mu w tym również Jankowski, dzięki czemu Niebiescy zdobywają punkty, bo trzeba uczciwie przyznać, że gra chorzowian aż tak bardzo nie różni się od tej, która miała miejsce na początku. Wtedy jednak nieskutecznością raził np. Piech, który miał przecież mnóstwo okazji do zdobycia bramki choćby w spotkaniu z Widzewem. Dziś strzela praktycznie wszystko co ma i nawet jak jednej sytuacji nie wykorzysta, to procent skuteczności ma na bardzo wysokim poziomie.

Maciej Sadlok szybko obejrzał czerwoną kartkę

O MACIEJU SADLOKU

Sadlok jest jeszcze stosunkowo młodym zawodnikiem i musi w swojej grze jeszcze wiele zmienić. Przede wszystkim nie podoba mi się u niego jedna rzecz – w każdym meczu, gdy dochodzi do sytuacji, że zawodnik musi bronić piłki ciałem, żeby zasłonić światło bramki, Maciej odwraca się tyłem, a zwracałem mu na to uwagę w Polonii. Jak prześledzi się bramki stracone przez Ruch w tym sezonie włącznie z pucharem UEFA to widać w kilku sytuacjach, że w momencie gdy rywal strzela z okolic pola karnego Maciek za każdym razem odwraca się plecami do strzelającego. Teraz było podobnie – ja nie twierdzę, że by tę piłkę zablokował, ale obrońca nie ma prawa odwracać się tyłem do przeciwnika w momencie strzału i Sadlok musi nad tym elementem gry mocno popracować. To jest swego rodzaju element odwagi, żeby poświęcić się i przyjąć strzał na ciało, by pomóc drużynie, jak robią to np. hokeiści. Taka mała rzecz a może w przekroju całego sezonu kilka punktów uratować

W Wiśle jest głębszy problem niż się wszystkim wydaje. Te wszystkie cięcia budżetowe związane z odejściem zawodników spowodowały, że w tej drużynie jest wielka niepewność. Piłkarze, którzy wcześniej grali bardzo dobrze, jak choćby Melikson, Iliev czy Genkow, są teraz cieniem samych siebie. Do tego Pareiko, który nie daje w ostatnich meczach jakże ważnej pewności między słupkami. Tam jest jeden wielki kłębek nerwów i to widać. Kulawik nie zmieni tego z dnia na dzień. Wisła jest na tyle silna kadrowo, że jakiś tam mecz jeden czy drugi za moment wygra, ale ja jestem mocno zawiedziony postawą Białej Gwiazdy. Mieli bardzo dużo czasu, bo liga skończyła się praktycznie w maju, więc był czerwiec, lipiec, sierpień, nie grali nawet w pucharach. Wszystko mieli w swoich rękach i coś w tej drużynie jest nie tak. Nie wiem dokładnie co, bo jestem za daleko od tego wszystkiego, ale gołym okiem widać, że nie ma chemii między zawodnikami. Nawet jak strzelają bramkę, to ta radość jest taka nieautentyczna. Tej euforii nie ma. W drużynie są jakieś wewnętrzne problemy, które w ogromnym stopniu wpływają na wynik zespołu i Kulawik ma przed sobą naprawdę bardzo trudne zadanie. Czy mu się uda? Czas pokaże. Wielu trenerów-strażaków w Wiśle było, ale chyba żaden nie był w tak trudnej sytuacji jak teraz Kulawik.

O BRAKU AUTORYTETU W OSOBIE TRENERA

W Wiśle są duże wahania jeśli chodzi o dobór trenerów w ostatnich latach. Byli różni zamordyści i despoci, ale byli też bardziej koledzy w osobie trenera. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, kto osiągał wyniki. Mimo wszystko Maciek Skorża zrobił w Wiśle bardzo dobre wyniki, choć oczywiście wpadki typu Levadia mu się przytrafiły. Kasperczak, który przyszedł z ligi francuskiej, był ogromnym autorytetem, właściwie gościem z innej planety. Jemu zawodnicy od początku zaufali, ale też pamiętajmy, że poziom grających wtedy w Wiśle piłkarzy był nieporównywalnie inny. Dzisiaj kluby, trenerzy i działacze prześcigają się w tym, kto więcej wystawi młodzieżowców, kto więcej wystawi Polaków, a za tym zupełnie nie podąża jakość. Niemal każdemu zawodnikowi wchodzącemu do Ekstraklasy wystawia się dobre recenzje tylko dlatego, że jest młody. W tym wszystkim nie chodzi o to, kto ma młodszy zespół, tylko jakie kto osiąga wyniki i wydaje mi się, że gdzieś ten cel został zagubiony i dotyczy całej naszej ligii.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Wisła Kraków 1:1

O ŁUKASZU GARGULE

Z jakiegoś powodu Garguła ostatnio nie grał. Jeśli trener grający o posadę, a w takiej sytuacji był ostatnio przecież Michał Probierz, nie wystawia Garguły do gry, to musi mieć ku temu jakieś powody. Dzisiaj racja chyba jest po stronie Probierza, bo Garguła wprawdzie strzelił piękną bramkę, ale w dalszej części meczu gdzieś przepadł. Być może potrzebuje większego zaufania od trenera, żeby znów grać jak za najlepszych lat. Podobnie zresztą jak Iliev i Jovanović, którzy również ostatnio u Michała nie grali. Każdy nowy trener, przychodząc do zespołu, wyrównuje szanse, każdy ma czystą kartę itp, a po dwóch miesiącach znajdzie się w tym samym punkcie, w którym był Probierz. Ja absolutnie nie twierdzę, że Garguła jest złym piłkarzem, ale jest zdecydowanie pod formą, jak większość zawodników Wisły. Jeśli w 6. kolejkach Biała Gwiazda nie gra żadnego meczu na dobrym poziomie, to jest duży problem. Zbyszek Boniek mawia tak: jeśli jeden czy dwaj zawodnicy są pod formą, to jest to zastanawiające dla zawodników. Jeśli jednak w słabej formie jest cała drużyna, to problem należy kierować w stronę trenera. Jednak przy ocenie pracy trenera należy wziąć też mocno pod uwagę inne okoliczności i trudności o których my będąc z dala od klubu nie wiemy.

Legia Warszawa - Wisła Kraków

O JAKUBIE KOSECKIM

Co tu dużo mówić, Kosecki jest w dobrej formie. Chłopak jest dynamiczny, ma dobrą technikę, dobry strzał z obu nóg i widać, że pewnie czuje się przy Urbanie, który konsekwentnie na niego stawia. Myślę, że "kręcony" w piątek Jovanović to nie jedyny obrońca, który będzie miał z nim problemy. Każdy kolejny musi mieć się na baczności, bo jeśli „Kosa” utrzyma taką formę, to wcale nie będę zdziwiony, jeśli lada moment zacznie ocierać się o reprezentację (rozmowa przeprowadzona w poniedziałek rano, kilka godzin przed powołaniem Kuby Koseckiego na mecze z RPA i Anglią – dop. SK.).

Korona odbiła się od dna. Przy okazji wyjazdu do Chorzowa mówiliśmy, że Ojrzyński znalazł się w trudnym położeniu, ale jeśli drużyna wyjdzie z dołka, to będzie o wiele lepszym trenerem. Teraz widać, że zaczyna mu się to udawać. Ta Korona powoli wstaje z kolan, choć oczywiście nie jest to jeszcze zespół z poprzedniego sezonu, choć wielu narzekało, że jest to drużyna brutalna, a Ojrzyński po prostu dopasował taktykę do wykonawców. Dzisiaj Korona, mimo że nie zawsze jej to wychodzi, próbuje troszeczkę inaczej grać. Najważniejsze dla kielczan jest to, że wywalczyli 3 punkty, bo przecież Woźniak w końcówce zmarnował niesamowitą sytuację.

Jeśli zaczynasz sezon jak Korona, przegrywasz kilka spotkań i widmo porażki zagląda Ci w oczy, a podnosisz się z tego i wracasz na drogę zwycięstw, to zyskujesz niesamowicie dużo pod względem mentalnym.

Michał Janota podpisał kontrakt z Koroną Kielce

O MICHALE JANOCIE

To jest chłopak, którego pamiętam jeszcze z czasów gry w Zielonej Górze, bo gdy prowadziłem Lecha przyglądaliśmy się temu zawodnikowi i chcieliśmy go sprowadzić, ale wybrał wyjazd do Holandii. Jest to z pewnością duży talent i dobrze, że wrócił do polskiej ligi, bo ma w końcu okazję więcej pograć. Temu chłopakowi jest to bardzo potrzebne, bo stracił troszkę lat na zagranicznych wojażach, choć w może podniósł swoje umiejętności indywidualne.

Korona ma szczęście do zawodników niechcianych, których odkupuje i pomaga im pokazać swoje atuty. Tak było przecież choćby z Vukoviciem, który ma za sobą bardzo dobry sezon w Kielcach. Myślę, że podobnie może być z Janotą, który idealnie pasuje do stylu Korony.

Arkadiusz Milik był bohaterem numer 1 tej kolejki

O ARKADIUSZU MILIKU

Bardzo harmonijnie rozwija się ten chłopak. W poprzednim sezonie często grywał na kredyt, który dawał mu trener Nawałka. Wielu zastanawiało się po co gra, skoro nie strzela bramek i nie asystuje, a Nawałka widział to, co inni zobaczyli dopiero teraz, czyli ogromny potencjał tego zawodnika. Milik rozegrał w poprzednim sezonie ponad 20 spotkań dla Górnika i teraz to doświadczenie widać. Arek błyskawicznie się rozwija, bardzo szybko dojrzewa, ma fantastycznie ułożoną lewą nogę i zmysł do gry kombinacyjnej. Te strzały z woleja w poprzeczkę i przy bramce na 2:0 oraz bomba z rzutu wolnego to nie przypadek. Cieszę się, że mamy takiego zawodnika. Myślę, że jeśli nadal będzie tak grał, to już niedługo któryś z klubów Bundesligi będzie się mu przyglądał. Dla niego i Górnika dobrze byłoby jednak, gdyby jeszcze rok czy dwa pograł na polskich boiskach.

Łukasz Skorupski, Ruch Radzionków

O ŁUKASZU SKORUPSKIM

On cały czas zbiera doświadczenie. Z Legią piłka wypadła mu z rąk, a z Podbeskidziem nie wyszedł do prostej piłki. Łukasz musi zebrać to doświadczenie, a nie wysłuchać tego od innych. Na jego szczęście zespół zdobywa punkty nawet po jego błędach – wcześniej Skorupski ratował Górnika, a dziś koledzy ratują jego. Bardzo mi się ten chłopak podoba. Ma w sobie brawurę, choć w sytuacji bramkowej dla Podbeskidzia tej brawury mu zabrakło. Nie wiem, być może bał się staranować napastnika? W takich sytuacjach musi jednak ryzykować nawet zdrowiem, by uchronić zespół przed stratą bramki.

Piast zrobił to, co robił wcześniej i za co Piasta chwaliliśmy – grał swoją piłkę. Na Lechię czy Jagiellonię to wystarczyło, bo te ekipy nie mają w swoich składach aż tylu indywidualności co poznaniacy. Lech u siebie i Lech na wyjeździe to dwa inne zespoły. Piast zagrał dobre spotkanie – poszedł na wymianę, pokazał swój styl i przegrał wysoko. Na stadionie w Poznaniu jest tak, że jak tracisz pierwszą bramkę i się otworzysz, to tylko kwestią czasu jest kiedy stracisz kolejne gole. Nie winiłbym Piasta, bo i tak mieli fantastyczną serię. Teraz będą mieć spotkanie na własnym stadionie z Widzewem i szansę na kolejne zwycięstwo. Lechowi na wyjeździe będzie się grało trochę trudniej, ale na własnym obiekcie będzie bardzo groźny i przy Bułgarskiej niewiele zespołów będzie zdobywało punkty.

Bartosz Ślusarski

O BARTOSZU ŚLUSARSKIM

Myślę, że Ślusarski robi to, czego niewielu się spodziewało. Ok, nie strzelił bramki w sytuacji sam na sam, ale ma najwięcej sytuacji ze wszystkich piłkarzy Lecha. Ślusarski cały czas jest pod grą – czasami brakuje mu umiejętności czy szczęścia, ale ja cenię zawodników, którzy ciężko pracują by stworzyć sobie kolejne sytuacje. Ślusarz bardzo się stara i strzela bramki. Jak trafi do siatki jeszcze dwa-trzy razy, to powinien złapać większy luz i jestem przekonany, że jego skuteczność zdecydowanie się poprawi. Na początku sezonu był pod ogromną presją, bo Lech odpadł z Ligi Europejskiej i z Pucharu Polski i mówiło się, że gra bez napastnika. Teraz okazuje się, że można wygrywać mecze ze Ślusarskim w składzie i strzelać nawet po cztery bramki. Myślę, że do Ślusarza wszyscy niedługo się przekonają.

Wiadome było, że Widzew nie będzie wszystkiego wygrywał. Na początku sezonu łodzianie często zwyciężali przy sporej dozie szczęścia, bo Ruch, Bełchatów czy Śląsk stwarzali sobie sytuacje, ale byli bardzo nieskuteczni, a świetnie bronił Mielcarz. Dziś widać, że fortuna od Widzewa się odwraca, ale inna sprawa, że piłkarze trenera Mroczkowskiego na to szczęście za bardzo nie zapracowali. To nie był dobry mecz w wykonaniu Widzewa i choć Pogoń jest beniaminkiem, to od początku do końca była zespołem po prostu lepszym. Sporadyczne wypady i strzały z dystansu Brozia do zdecydowanie za mało. Inna sprawa, że Widzew zbyt łatwo tracił bramki w tym spotkaniu, podobnież zresztą jak w starciu z Polonią w Warszawie. To tylko pokazuje, że na wynik każdego spotkanie ogromny wpływ na też szczęście. które sprzyjało na początku sezonu Widzewowi, a teraz jakby delikatnie się od nich odwraca. Recepta na powrót szczęścia jest tylko jedna: ciężka praca i szczęście może znów wrócić.

Przed Widzewem trudny okres, bo przed nim wyjazd do podrażnionego porażką w Poznaniu Piasta, a później przyjeżdża do Łodzi Wisła, która musi w końcu zacząć wygrywać. Powietrze zaczyna z piłkarzy Widzewa wyraźnie schodzić. Dużo dobrego zrobili i byli na ustach kibiców w całej Polsce, ale myślę, że ta pozycja lidera to już odległy temat i teraz muszą skupić się na tym, by z tych 13. punktów uciec, bo taki dorobek nie daje ani utrzymania, ani tym bardziej możliwości walki o coś więcej.

dabrowski

O MACIEJU DĄBROWSKIM

To jest pewny i solidny stoper. Dwa lata temu jeździł jeszcze po testach w wielu klubach, a gdy odchodziłem z Widzewa był również na testach w Łodzi, ale w klubie było wtedy wielu stoperów i nie było sensu go zatrudniać. Maciek poszedł do Grudziądza i przez rok bardzo się rozwinął. Myślę, że za rok-dwa będzie w czubie polskich stoperów, bo świetnie gra głową, nieźle wyprowadza piłkę nogą i dość czysto odbiera ją rywalom, a do tego potrafi być niezwykle pożyteczny przy stałych fragmentach gry, co pokazał choćby w meczu z Widzewem, zdobywając ładną bramkę. W Pogoni z pewnością cieszą się, że sprowadzili go z Grudziądza.

Zawsze mówię, że trzy błędy oznaczają bramkę. W moim odczuciu mur nie był zbyt dobrze ustawiony – zawodnicy chyba zbyt daleko dali się odsunąć od piłki i Kaźmierczak miał zdecydowanie zbyt łatwe zadanie. Drugi błąd to oczywiście interwencja Pawełka, a trzeci to brak asekuracji ze strony kolegów, bo skoro do odbitej piłki zdążył Gikiewicz, to powinien też zdążyć również obrońcy Polonii. I to nie jeden, a kilku.

Gdyby Polonia dłużej utrzymała prowadzenie, to Śląsk miałby większy problem, a tymczasem wrocławianie nawet nie odczuli, że przegrywają, bo błyskawicznie udało im się wyrównać. Po czerwonek kartce już tylko kwestią czasu było strzelenie przez gospodarzy kolejnej bramki, chociaż Polonii należą się brawa, bo pojechali na wyjazdowy mecz z Mistrzem Polski i stworzyli sobie naprawdę dużo sytuacji. Szkoda, że bramki w końcówce nie strzelił Cani, bo dużo złego pisało się o tym chłopaku, a myślę, że warto dać mu szansę i jeśli trener Stokowiec w którymś ze spotkań postawi na niego od początku, to Albańczyk odpłaci mu się za to golem.

O CZERWONEJ KARTCE ADAMA KOKOSZKI

Ogromną frustrację było widać w tym zagraniu i nie wiem z czego to wynikało, bo Adam to bardzo kulturalny i fajny chłopak. Zawsze jest bardzo inteligentny na boisku, a w tej sytuacji zwoje gdzieś tam puściły. Musiało się to w jakąś całość poskładać, bo w dwóch meczach z rzędu popełnia dwa poważne błędy – idąc „na raz” sprokurował rzut karny z Widzewem, teraz w niegroźnej sytuacji brutalnie sfaulował w środku pola. Adam musi zastanowić się dlaczego umysł mu się wyłączył i te błędy się przytrafiły. Teraz zapewne odpocznie przynajmniej dwa mecze, więc będzie miał czas, by się nad tym wszystkim zastanowić.

Patrząc na grę Jagiellonii widać, że w tym zespole jest jakiś problem. Wprawdzie pojedyncze dobre akcję się zdarzają, ale bramek nie strzela, a punktów ma niewiele. Szczęście Jagi polega na tym, że Bełchatów i Podbeskidzie nie gromadzą punktów, a z ujemnym bilansem startowało Zagłębie, dzięki czemu na przewaga białostoczan nad rywalami jest jeszcze, na chwilę obecną, w miarę bezpieczna. Przed Jagiellonią trudne mecze – Wisła, Lech, a później Widzew i Legia. W tym meczu Jaga grała na poprzeczki, a Lechia na bramki – w obramowanie dwa razy trafił Frankowski, a goście dwa razy do siatki. Warto również zauważyć, że w Lechii było aż czterech Widzewiaków, z czego trzech w wyjściowym składzie (Bieniuk, Madera, Kaniecki) czwarty na ławce (Grzelczak), a w Jagiellonii dwóch (Ukah i Dzalamidze) i trzeba przyznać, że ci z Gdańska wypadli zdecydowanie lepiej. Lechia zagrała konsekwentnie, miała więcej pewnych punktów w drużynie i była zespołem, co tu dużo mówić, po prostu skutecznym.

W Jagiellonii jest duży problem, bo przecież wygrała do tej pory jeden mecz i to z Podbeskidziem. Ktoś inny musi zacząć dochodzić do sytuacji bramkowych, bo cała gra ofensywna Jagi oparta jest na Frankowskim, którego rywale zawsze uważniej pilnują.

Mamy teraz dwa tygodnie przerwy i jeśli nic nieprzewidywalnego się teraz w Białymstoku nie stanie, to trenerzy Hajto i Dźwigała będą musieli usiąść, dokładnie przeanalizować każdy mecz i zastanowić się co zrobić, żeby było lepiej. Wydaje mi się, że gdy do gry będą gotowi Smolarek i piłkarze kontuzjowani, to Jagiellonia będzie grała lepiej. Ale czy skuteczniej? Tego nie wiem.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk

O TOMASZU HAJCIE

Przede wszystkim włodarze Jagiellonii muszą przypomnieć sobie w jakim celu zatrudniali Hajtę, bo wiele razy w życiu szkoleniowca przychodzi trudny moment i zarząd albo pomaga trenerowi i później czerpie z tego korzyści, albo gdy postępuje bardziej nerwowo... Nie wiem, nie chciałbym być teraz w skórze działaczy klubu ani Tomka Hajty, bo sytuacja jest trudna i obie strony powinny zająć jakieś wspólne stanowisko. Hajto jest młodym trenerem, który uczy się tej ligi. Teraz przyszedł dla niego okres ciężki, w którym nie wygrywa meczów i musi umieć odpowiednio zareagować, by wyciągnąć zespół z dołka. Wartość trenera widać dopiero wtedy jak drużyna popada w kryzys i szybko się z niego wychodzi, bo gry wygrywa się mecz za meczem, to każdy może być trenerem. 7 punktów zdobytych na początku sezonu przy aż 5. meczach na swoim stadionie to nie jest dobry wynik. Przed działaczami i trenerami długie ciemne noce i 2 tygodnie czasu na poprawę gry zespołu. Po przerwie na mecze reprezentacji czeka Jagę niezwykle ważne starcie z sąsiadem w tabeli - mającą swoje ogromne problemy krakowską Wisłą.

Spisał: Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria