czytaj dalej

Blog

23-08-2010

Duch gry

Problem rozpoczyna się w chwili, gdy podejmujemy się ich interpretacji. Wówczas w identycznych sytuacjach raz mówimy o złamaniu przepisów, innym zaś razem zasłaniamy się tzw. duchem gry.

Po trzech kolejkach ligowych najgłośniej się mówi o decyzjach sędziów, którzy postanowili skrupulatnie respektować przepisy gry w piłkę nożną:

1) Legia Warszawa – Cracovia: Marcin Cabaj przetrzymuje piłkę w dłoniach przez ponad 6 sekund. Sędzia dyktuje rzut wolny pośredni, po którym Legia strzela zwycięską bramkę.

2) Arka Gdynia – Górnik Zabrze: sędzia wskazuje na jedenasty metr po „delikatnym” faulu Banasia na Iwanowskim.

Obie decyzje były zgodne z przepisami, ale co z duchem gry? Co ma znaczenie nadrzędne? Zdania na ten temat są podzielone, w zależności od tego, kto jest pokrzywdzonym, a kto beneficjentem. Tak to jest w futbolu – raz jesteś zwierzyną, a raz myśliwym.

Jestem jak najbardziej za konsekwentnym stosowaniem przepisów i wymierzaniu kar łamiącym je zawodnikom, ale przede wszystkim optuję za bezwzględnością w ich stosowaniu, niezależnie gdzie, kto i z kim gra. Nie można traktować niektórych zespołów jak królików doświadczalnych zgodnie z zasadą: „A co mi tam - raz na jakiś czas wypróbuję sobie ten przepis i odgwiżdżę przewinienie. Co mi zrobią? Przecież jest wyraźna wytyczna uzasadniająca tę decyzję”.

Zakaz przetrzymywania piłki przez bramkarza powyżej sześciu sekund to przepis znany, ale dotychczas „martwy”. Ożywił go dopiero sędzia w meczu Legia – Cracovia. Podobne zachowanie bramkarzy jest widoczne w niemal każdym meczu i to rzecz oczywista dla kibiców na stadionie i przed telewizorami. To też taki przypadek, w którym sędzia nie może zasłaniać się złożonością sytuacji i brakiem widoczności – on też wie o tym doskonale. Tylko dlaczego w takim razie w ostatnich kilkunastu sezonach nie odgwizdywano tego przewinienia na naszych boiskach? Za nami dopiero początek sezonu i ciekaw jestem, czy w ogóle zobaczymy jeszcze decyzję sędziego podobną do tej z meczu w stolicy? Jeśli okaże się, że to była jedyna taka decyzja w sezonie, to będzie to bardzo zły znak.

Oglądałem niedawno mistrzostwa Polski w piłce plażowej w Sopocie. W tej odmianie futbolu w momencie każdorazowego chwycenia piłki przez bramkarza sędzia podnosi rękę w górę i głośno odlicza do pięciu, pokazując to na palcach. Wszyscy to dokładnie widzą – zarówno na boisku, jak i na trybunach. Jeśli bramkarz przetrzyma piłkę dłużej, sędzia odgwizduje rzut wolny. Proste. Dlaczego by tego rozwiązania nie zastosować w naszej lidze? Sprawa byłaby jasna i klarowana.

O wiele trudniej o dobre rozwiązanie w przypadku delikatnych przepychanek w polu karnym. Najczęściej słyszymy o takich sytuacjach: „faul był, ale – zgodnie z duchem gry – karnego nie powinno się dyktować”. Jestem za tym, by przyznawać „jedenastki” za trzymanie za koszulkę i popychanie rywala w polu karnym. Nie trafia do mnie argument, że w ten sposób w każdym meczu będzie po kilka karnych. W końcu o to w tej grze chodzi – aby padały bramki. Nie ucierpią na tym kibice, a jedynie faulujący zespół. Na pewno nie można jednak przepisów stosować wybiórczo – dziś jeden sędzia karnego podyktuje, a za tydzień jego kolega puści grę.

Często w takich sytuacjach powołujemy się na ligę angielską, mówiąc: „w Anglii tego nie gwiżdżą”. To prawda, ale my jesteśmy w Polsce i powinniśmy mieć swoje standardy sędziowania, oczywiście w ramach przepisów. Podoba mi się, że polscy sędziowie są coraz mniej czuli dla „płaczków” i nie odgwizdują już fauli „z litości” lub gdy ktoś przewraca się „z głodu”. To bardzo dobry kierunek. Sędzia Borski w „deszczowym meczu” w Gdańsku świetnie sobie z tym elementem radził. I tak trzymać.

Nikt nie lubi przegrywać po tzw. miękkich karnych za „niby-faule”, których się nie gwiżdże, bo ważniejszy jest duch gry, zwłaszcza gdy w następnym meczu owy duch gry schodzi na dalszy plan, a decyzje podejmuje się na podstawie jednoznacznej i bezwzględnej oceny przepisów i konsekwencji „wykroczeń” popełnianych w różnych miejscach na boisku.

Po meczu w Warszawie i Gdyni piłkarze gości nie kryli rozczarowania decyzjami sędziów. Jedynym pocieszeniem dla nich może być tylko to, że w przyszłości za podobny, delikatny faul lub przetrzymanie piłki inny sędzia zinterpretuje sytuację na ich korzyść. Obawiam się jednak, że wówczas ważniejszy znów będzie duch gry.

W piłce nie ma miejsca na dobrego i złego policjanta, który jednym razem pogrozi palcem za przejście na czerwonym świetle, a innym razem ukarze za przewinienie. Jeśli chcemy uniknąć w przyszłości niepotrzebnych emocji, to sędzia musi zachowywać się niczym foto radar na drodze i być sprawiedliwym, bezwzględnym i konsekwentnym. Przekroczyłeś szybkość? Zdjęcie, mandat i do widzenia. Przekroczyłeś przepisy gry? Spodziewaj się kary – rzutu karnego, wolnego, czerwonej kartki i odesłania do szatni. A trenerzy powinni wcielić się w rolę CB radia i ostrzegać swoich piłkarzy, że „miśki” na boisku za takie przewinienia surowo ukażą.

Źródło: Wirtualna Polska.

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria