Blog
30-08-2010
Stary człowiek i może
Popisy strzeleckie Frankowskiego, Żewłakowa, Niedzielana, Smolarka, Żurawskiego czy Reissa ogląda się z przyjemnością. To zawodnicy demonstrujący wspaniałą inteligencję piłkarską i przeważnie wybierający na boisku optymalne rozwiązania. Nie w każdym meczu uda im się zdobyć bramkę, ale ich sposób postępowania w różnych sytuacjach boiskowych w każdym meczu jest podobny. Raz się uda, innym razem nie, ale ich wybory są zazwyczaj optymalne.
To miła odmiana wśród piłkarzy, których określam jako "zawodnicy o odwrotnej filozofii gry". Tacy gracze gdy mają strzelać – podają, gdy mają uderzyć technicznie – strzelają na siłę i odwrotnie. Niestety, nie widzę optymalizacji w grze naszych piłkarzy młodego pokolenia. Pewne nawyki przychodzą z wiekiem i zdobytym doświadczeniem – to prawda, ale oprócz Artura Sobiecha czy Dawida Nowaka próżno szukać innych młodych napastników z dużą inteligencją piłkarską.
W polskiej lidze wielu jest napastników, którzy potrafią grać z głową, ale mało jest takich, których potrafią piłkę głową uderzać. Piłkarze na treningu często nie chcą ryzykować kontuzją, a trenerzy wyłączeniem ich z gry w przypadku złamanego nosa czy rozciętej głowy, stąd zajęcia rozwijające umiejętność gry głową są zaniedbywane. Dlatego większości piłkarzom w Polsce to piłka odbija się od głowy, a nie oni ją uderzają. Tymczasem, co pokazali Tomasz Wróbel z Marcinem Żewłakowem w miniony piątek, czasem najprostszym sposobem na zdobycie bramki jest dośrodkowanie z bocznej strefy boiska i wygranie pojedynku główkowego z obrońcami. W strzałach Marcina Żewłakowa nie było przypadku – w obu bramkowych sytuacjach piłka została świetnie uderzona w "kozioł".
Dziś napastnik nie może unikać gry w głową. W porządku, w polskiej lidzie czasem to jeszcze przejdzie, ale w przypadku wyjazdu do lig zachodnioeuropejskich – nie ma mowy, by się od tego wymigał. Nawet niewielki Messi potrafi świetnie grać głową. Napastnik wcale nie musi być wysoki, żeby zdobywać bramki głową, ale musi mieć właściwie opanowaną technikę uderzenia piłki. Zachęcam, by sędziowie dawali możliwość powalczenia o górne piłki napastnikom i obrońcom i nie przerywali profilaktycznie akcji gwizdkiem, gdy ktoś sobie nabije guza. Później, gdy gramy w rozgrywkach międzynarodowych, takiej taryfy ulgowej już nie będzie.
Jacek Dembiński opowiadał mi kiedyś, jak – gdy był zawodnikiem HSV Hamburg – trener Felix Magath nakazał wybudować tzw. szubienicę i zawiesić na niej piłkę na sznurku, tak aby zawodnicy mogli codziennie doskonalić umiejętność uderzania piłki głową. Owa konstrukcja powstała... tuż pod wykonanym z ciemnego szkła oknem pokoju trenera. Zawodnicy nigdy nie wiedzieli, czy ich szkoleniowiec akurat spogląda na ich starania, czy też nie, ale dzięki temu nikomu nawet nie przeszło przez myśl, żeby zapomnieć o tym ćwiczeniu po treningu. Każdy zawodnik musiał wykonać po zajęciach w tygodniu ok. 200 uderzeń piłki głową. Metoda prosta, bardzo skuteczna i do tego pod stałą kontrolą. Jak mawiał jeden ze znanych polityków: "Zaufanie to bardzo ważna cecha, ale kontrola jest jeszcze ważniejsza".
Źródło: Wirtualna Polska.
Cytat Tygodnia
‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"
Podbeskidzie Bielso Biała