Blog
23-08-2008
Żółta łódź podwodna
Jechaliśmy na mecz w salonce, jak dygnitarze z lat 60. Zwycięstwo zadedykować musimy panu, który bardzo sprawnie serwował nam kawę. Poza tym wszystko było przygotowane pod względem logistycznym. Pierwszy posiłek nas nie nasycił, więc „Łabędź” zadzwonił do taty – a ten w Łodzi przyniósł nam posiłek na peron:)
Jedliśmy więc idealnie – często, ale w małych ilościach, jak z podręcznika dietetyka.
Siedem punktów – na razie idzie dobrze. Ale my jesteśmy żółta łódź podwodna (jak Villarreal) – nikt o nas nie słyszał, nikt nie wie, gdzie jesteśmy, a my z przyczajki atakujemy. Trzy torpedy odpalone, teraz ładujemy następną. Wypłyniemy na powierzchnię dopiero w maju, zobaczymy, na którym miejscu:)
Z nowości – może przyjdzie do nas na roczne wypożyczenie Michał Goliński. Tylko po co strzelał te gole Podbeskidziu?! Teraz Zagłębie może uznać, że jest niezbędny. A wtedy się okaże, że strzelił dwa gole i... jednego dużego samobója zarazem.
PS. Więcej nie piszę, bo z komórki ciężko idzie. Za godzinę mamy pociąg, o 9 rano dojeżdżamy do Gdyni.
Cytat Tygodnia
‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"
Podbeskidzie Bielso Biała