Newsy » Wywiady
16-10-2013
Michniewicz: Nie podejrzewam nikogo o złe intencje, ale...
Często się, niestety, zdarza, że kluby nie płacą, ale zawodnik nie może na tym podwójnie cierpieć. Nie dość, że nie zarabia w Turcji, to jeszcze nie może grać w Polsce - mówi Czesław Michniewicz o sprawie Macieja Iwańskiego, który występuje jedynie w sparingach.
Dziś o godz. 15.30 w "Cygańskim lesie" podopieczni Czesława Michniewicza rozegrają sparingowy mecz z Rekordem Bielsko-Biała. Dla Macieja Iwańskiego mecze kontrolne są jedyną szansą na występy w barwach bielskiego klubu, bo wciąż z Turcji nie dotarł pod Klimczok jego certyfikat....
Jakub Kubielas ("Sport"): Irytuje pana ten fakt? Po pięknym strzale Maćka z rzutu wolnego w sparingu z Trenczynem aż złapał się pan za głowę...
Czesław Michniewicz: Takie - a nawet ładniejsze - gole w jego wykonaniu widziałem już w Lubinie. Dlatego jeszcze przed strzałem powiedziałem do asystenta, że jeżeli "Ajwen" nie zapomniał tego, co potrafi, to będzie bramka. Widziałem, jak pieczołowicie ustawiał piłkę.... A wracając do pytania: tak, bardzo żałuję tego, że choć jest z nami od miesiąca, a my zagraliśmy w tym czasie pięć czy sześć meczów, on nie mógł wystąpić w żadnym z nich. Choć był gotowy już na Widzew.
Myśli pan, że z nim w składzie wyniki byłyby inne?
Czesław Michniewicz: Jestem o tym przekonany. Z Trenczynem zagrał tylko pół godziny, a widzieliśmy nie tylko gola, ale także wiele świetnych podań, kilka stałych fragmentów wykonanych kapitalnie, dośrodkowań "w punkt". Martwi to, że taki piłkarz nie może nam pomóc ze względów proceduralnych. I martwi, że ci, którzy powinni strzelać bramki, nie tylko ich nie strzelają, ale jeszcze są kontuzjowani. Nie widzieliśmy w ostatnim sparingu ani Krzysztofa Chrapka, ani Fabiana Paweli, ani Piotra Malinowskiego. Jedyną opcją w ataku, gdybyśmy mieli już dziś grać mecz ligowy, jest Błażej Telichowski. Nic innego nie jesteśmy w stanie wymyślić.
Wracając do Iwańskiego i jego certyfikatu, który utknął w Turcji; nic w tej sprawie nie drgnęło?
Czesław Michniewicz: Myślę, że gdyby ta sprawa dotyczyła Lecha, Legii czy Wisły, zostałaby szybciej załatwiona. Nie podejrzewam nikogo o złe intencje, ale myślę, że związek powinien wywierać presję na FIFA czy UEFA. Bo sytuacja jest z pozoru prosta: kontrakt został rozwiązany w okienku transferowym, czyli jeszcze w sierpniu. Tymczasem my nie możemy zgłosić zawodnika do gry, chociaż turecki klub od pół roku nie zapłacił mu ani jednego euro! To jest chore. Myślę, że bezduszne osoby pracujące w centralach europejskich i światowych powinny się nad tym zastanowić. Często się, niestety, zdarza, że kluby nie płacą, ale zawodnik nie może na tym podwójnie cierpieć. Nie dość, że nie zarabia w Turcji, to jeszcze nie może grać w Polsce (Iwański do czasu załatwienia sprawy nie pobiera w Podbeskidziu wynagrodzenia - dop. red.)
W przypadku Sebastiana Bartlewskiego kluby - Podbeskidzie i Arka - nie dogadały się w kwestii wysokości ekwiwalentu. Też wkurzające...
Czesław Michniewicz: Sebastian był najlepszym piłkarzem mistrzostw Polski juniorów. Znam jego wartość i wiem, na co go stać. Okrzepł i myślę, że od miesiąca jest gotowy do tego, aby zadebiutować w pierwszej drużynie. Niestety, przepychanka między klubami trwa. Wiadomo, że jakość kosztuje i taki zawodnik nie może być tani. Oczywiście Podbeskidzie walczy o każdą złotówkę, ale Arka nie chce oddawać za darmo dobrego piłkarza. Najgorsze jest to, że - podobnie jak w przypadku Maćka - cierpi na tym zawodnik.
Do pełni sił wrócił już Richard Zajac. Jak pan ocenia jego dyspozycję i cały ten proces powrotu do bramki po kontuzji?
Czesław Michniewicz: W piątek "Riczi" zagrał już trzeci mecz. Wiem, że umie bronić, ale dziś i Rybansky gra coraz lepiej. Jest więc rywalizacja, chciałbym mieć taki problem na każdej pozycji.
A jak podobał się panu Frank Adu Kwame? Przeciwko Trenczynowi rozegrał bodaj najlepsze spotkanie, odkąd jest w Podbeskidziu...
Czesław Michniewicz: Zgadza się. Frank bardzo dobrze czuje się w ofensywie, za to w defensywie popełnia jeszcze trochę za dużo błędów. Często atakuje rywali zbyt ostro. Jego natura nie pozwala nam tego wyeliminować z jego gry, chociaż dużo z nim o tym rozmawiamy. To największy mankament w jego poczynaniach. Piłkarskie umiejętności ma na bardzo wysokim poziomie. Cenię go też za lekkość w poruszaniu się. W przypadku zawodnika grającego na skrzydle to wartość sama w sobie.
W drużynie waszego sparingowego rywala było kilku interesujących piłkarzy. Ktoś spośród nich wpadł panu w oko?
Czesław Michniewicz: Oj... Ze trzech. Prawy obrońca (Peter Czoegely - przyp. red.) świetnie biegał. Frank miał z nim straszne problemy. Podobał mi się też zawodnik z numerem 23 (Haris Hajradinović - przyp. red.), który ma świetną lewą nogę i z dużą swobodą operuje piłką. Rozmawiałem o zespole Trenczyna z Rudolfem Urbanem, bo trener Ivan Vrabec to jego kolega. Trenczyn nie ma aspiracji mistrzowskich. Wprowadzono natomiast w klubie holenderski model szkolenia, czuwa nad jego realizacją koordynator z tego kraju. Chodzi o to, by nauczyć piłkarzy grać w piłkę i sprzedać dobrze za granicę. Już widać, że każdy z nich potrafi naprawdę dużo. To nie są chłopcy od przerywania czy wybijania piłki. Każdy potrafi ją rozegrać i to mi się bardzo podoba.
Cytat Tygodnia
‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"
Podbeskidzie Bielso Biała