czytaj dalej

Newsy » Wywiady

18-07-2007

Jeden raz, to żaden raz

Zagłębie Lubin wróciło w sobotę ze zgrupowania w Austrii. Dziś zespół czeka sesja zdjęciowa, a jutro sparing z Piastem Gliwice. Do meczów ze Steauą Bukareszt w drugiej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów zostały już tylko dwa tygodnie.

- Rumunów ma pan już chyba dość?
- Nie jest tak, że moim marzeniem była gra trzech spotkań z Rumunami w trzy dni. Tak się po prostu ułożyło, między innymi dlatego jedno ze spotkań potraktowałem bardziej jak trening niż mecz sparingowy. Cluj to nie jest typowa, rumuńska piłka. Wielu zawodników mają z Portugalii. Drużyna Petrescu była z kolei nieco słabsza. Wiemy przynajmniej „czym się to je”.

- To znaczy?
- Można o grze drużyny długo opowiadać, ale jeden mecz daje często więcej niż długie wywody. Moi chłopcy wiedzą już jakie gry mogą się po drużynie Hagiego spodziewać. A będzie to naprawdę trudny rywal. Rumuni grają piekielnie szybko, stosują presing, jakiego w polskiej lidze nie ma. Grają z niesamowitą pasją od pierwszej do ostatniej minuty. To są elementy, które chciałbym wpoić też naszej drużynie. Steaua będzie w tych elementach jeszcze lepsza niż nasi rywale w Austrii.

- Tylko, że pana piłkarze narzekali na bardzo ostrą grę rywali.
- I słusznie. Atakowali często na wysokości kolana, istniało poważne zagrożenie, że skończy się to kilkoma groźnymi kontuzjami. Tak się nie gra, ale skoro taki futbol przechodził w sparingach bez żadnych konsekwencji, nie było nad nimi kontroli. Chwała Bogu, że wróciliśmy do Polski cali.

- I jeszcze świeci słońce...
- Trochę zapomnieliśmy jak wygląda. Takich ulew jakie były w Austrii nie pamiętam. Praktycznie dwa tygodnie trenowaliśmy i graliśmy na zalanych boiskach.

- Pewnie Rumunii wiedzą już o was wszystko.
- Pewnie tak. My też mamy sporą wiedzę. To dziś rzecz normalna, pod tym względem trudno kogokolwiek zaskoczyć. Obserwacja może pomóc, ale najważniejsze, w jakiej będziemy w dniu meczów dyspozycji.

- Macie kasety w meczami Steauy?
- Sześć meczów granych w rundzie wiosennej, w tym najważniejsze, z najsilniejszymi rywalami. Na ich podstawie przygotujemy opis poszczególnych zawodników, by nasi piłkarze mieli na ich temat wystarczającą wiedzę. Taktykę będziemy omawiali z kolei na bazie sparingów, które grają teraz. Hagi zmienił taktykę, cały czas szuka nowych rozwiązać, stąd obecność trenera Paluszka na ich zgrupowaniu w Holandii. Grają tam jeszcze dwa mecze, które na kilka pytań na pewno nam odpowiedzą.

- Panu nie brakowało gier z naprawdę silnymi zespołami?
- Chcąc walczyć o Ligę Mistrzów trzeba grać z bardzo silnymi rywalami. Nam się ta sztuka nie bardzo udała i trochę mnie to martwi. Pamiętam jak swego czasu Amica pojechała na serię takich spotkań do Francji, ale to wyjątki. Polskie kluby takich kontaktów mają niestety bardzo mało.

- To przejdźmy do pana drużyny. Będzie lepsza od tej, która zdobyła mistrzostwo Polski?
- Chciałbym, bo tylko to oznacza rozwój. Jeżeli dziś coś mnie martwi, to jakość naszego ataku. Piłka to gra, której istotą jest strzelanie goli. U nas w mistrzowskim sezonie robili to przede wszystkim Łukasz Piszczek i Michał Chałbiński. Pierwszy odszedł, drugi jest po poważnej kontuzji. W Austrii miał nieco inny harmonogram treningów i nie jest jeszcze w optymalnej formie. Obawiam się, że do meczów ze Steauą jej nie odzyska. Są nowi zawodnicy, Nunes i Piotrek Włodarczyk, ale potrzebujemy czasu, by skomponować ich w zespół. Czasu, którego nie ma.

- Może pan tę dwójkę ocenić po obozie?
- Nunez to typ gracza, jakim był Grzesiek Mielcarski. Potrzebowałem takiego napastnika. Silnego, który weźmie „na plecy” trzech rywali. Nie jest jednak tak, że od razu będzie silnym punktem zespołu. Piotrek sam mówi, że jest z niego duży pożytek, jeżeli jest dobrze przygotowany motorycznie do sezonu. Potwierdza to profesor Chmura. Pod tym względem ma jeszcze zaległości.

- Trzeba było ściągnąć Nowaka, może Niedzielana...
- Nie było finansowych środków na takie transfery. To są piłkarze, których pewnie chciałby każdy trener w Polsce. Można wymienić jeszcze kilka nazwisk. To optymalne rozwiązanie, by klub grający o Ligę Mistrzów i broniący tytułu, sprowadził kilku z grona najlepszych graczy występujących w lidze. Takich jednak nie będzie, więc temat jest nieaktualny.

- Kibice niewiele wiedzą o Tiago. To zawodnik do gry od zaraz?
- Tak. Typowy lewy obrońca, piłkarz lewonożny, szkolony do gry w systemie 4-4-2. Wie na czym to polega, potrafi włączyć się do gry ofensywnej. To dobry transfer.

- Będą kolejne?
- Do meczów ze Steauą na pewno nie. Musi wystarczyć to czym dysponujemy obecnie. Potem? Gdybyśmy Rumunów przeszli, gralibyśmy dalej. O Ligę Mistrzów, a już na pewno w Pucharze UEFA. Wtedy może jeszcze coś się na transferowym polu może zdarzyć. Jeżeli odpadniemy, zostanie nam tylko liga, więc pewnie wzmocnień nie będzie.

- Śledzi pan transfery konkurencji. Powalają na kolana?
- Najciekawszych dokonała Wisła. Nie kupują na sztuki, tylko poszli w jakość. Gdy jeszcze ściągnęli Niedzielana, wyglądają na tle konkurencji bardzo dobrze. Legia miała handlowo najlepszy rok w ostatnich latach, bo za duże pieniądze sprzedała dwóch piłkarzy. W drugą stronę naprawdę silnego wzmocnienia Legii jednak nie zauważyłem. Dobre transfery zrobiła Korona. Świerczewski na pewno wzmocni ten zespół, a takiego gracza jakim jest Edi Andradina, który potrafi dograć ostatnią piłkę, w Kielcach brakowało.

- Świerczewski, Hajto, Brzęczek... Pan sięgnąłby po graczy starszych od siebie?
- To akurat nie ma takiego znaczenia. Jeden taki piłkarz na pewno może pomóc. Kilku to już może być problem, bo grają raczej doświadczeniem, a nie zdrowiem. Hajto rok temu jednak bardzo wzmocnił ŁKS. W Zabrzu może być podobnie. Jeżeli Rysiek Wieczorek ściąga taką parę, to wie co robi. Brzęczek to uznana klasa i sam jestem ciekaw, jak sobie poradzi w lidze.

- To na zakończenie zejdźmy piętnaście lat w dół. Mecze młodzieży w Kanadzie pan oglądał?
- Tak. Nam się czasami takie pospolite ruszenie uda. Tak było tym razem w meczu z Brazylią. Nie było racjonalnych przesłanek, byśmy ich pokonali. A jednak... Niemcy mają jednak takie mądre przysłowie, że jeden raz to żaden raz. Z Argentyną nie mieliśmy już większych szans, byli od nas wyraźnie lepsi. To był przyzwoity występ, a ja mam małą satysfakcję, że wcześniej pracowałem lub miałem kontakt z Białkowskim, Strugarkiem czy Marciniakiem. Pamiętajmy jednak, że gdyby nie organizacja mistrzostw Europy w Polsce, przed rokiem w Poznaniu, w ogóle byśmy do Kanady nie pojechali.

- Za dwa-trzy lata ktoś z tych chłopaków może zaistnieć w pierwszej reprezentacji?
- Prostego przełożenia nie ma. Gdybyśmy porównali ich wyszkolenie techniczne to tego co pokazywali rywale, to dystans jest spory. Widzieliśmy naprawdę kilku świetnych grajków. My chwalimy Janczyka, ale chłopak sprawdza się głównie w grze z kontry. Jest skuteczny na szybki atak, kiedy ma dużo miejsca. W Legii, kiedy grała atak pozycyjny miał już duże problemy. W każdym razie życzę im wszystkim, by były to ich pierwsze mistrzostwa świata, a nie ostatnie.

Rozmawiał Dariusz Czernik/Sport
Foto: Tomasz Folta

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria