czytaj dalej

Newsy » Wywiady

28-03-2013

Michniewicz: Nie potrafię wody zamienić w wino

28.03.2013 | 10:45Autor: Rozmawiał Bogdan Nather

SPORT: Dlaczego tak długo zwlekał pan z podpisaniem kontraktu? Złożył pan autograf dopiero wczoraj, w przeddzień meczu z Koroną, ale treningi z drużyną prowadził już od poniedziałku "na gębę".

Czesław Michniewicz: Nikt - ani ja, ani prezes Borecki - nie miał złych intencji. Wszystkie szczegóły, również finansowe, zostały ustalone wcześniej. Chodziło o to, by zredagować ten kontrakt, bo wcześniej zajmowałem się innymi sprawami i nie miałem na to czasu. Musieliśmy w umowie rozważyć kilka wariantów, co będzie gdy utrzymamy się w ekstraklasie, a co, jeżeli ta sztuka nam się nie uda.

Nie miał pan żadnych wątpliwości, decydując się na współpracę z prezesem Wojciechem Boreckim?

Czesław Michniewicz: Oczywiście, że miałem wątpliwości, ale z drugiej strony jestem stosunkowo młodym trenerem i lubię wyzwania. Co mnie przekonało? Postawa piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała w pierwszych meczach rundy wiosennej. Zespół zaczął inaczej reagować na wydarzenia na boisku niż jesienią. To był powiew optymizmu.

Podejmując pracę w Bielsku-Białej ma pan więcej do zyskania, czy do stracenia?
Czesław Michniewicz: Nie zastanawiam się, czy warto prowadzić tę drużynę, czy też nie. Jestem jak chirurg - jeżeli nie będę próbował przeprowadzić operacji na otwartym sercu, to nigdy nie przekonam się, czy to jest możliwe i czy warto taki zabieg wykonać.

Jak procentowo ocenia pan szansę, że misja się powiedzie?
Czesław Michniewicz: Nie złapie pan mnie na ten haczyk. Powiedziałem uczciwie prezesowi Wojciechowi Boreckiemu i jego współpracownikom, że nie jestem cudotwórcą i nie potrafię wody zamienić w wino. Obiecuję natomiast i gwarantuję solidną, uczciwą pracę. Nie brałem udziału we wcześniejszych dokonaniach zespołu, więc dla mnie sezon zaczyna się meczem z Koroną. Nie chcę rozbudzać nadziei w sercach kibiców Podbeskidzia, bo jeżeli uda się nam utrzymać w ekstraklasie, to będzie cud. Moje zadanie jest oczywiste, wygrać najbliższy mecz i potem się martwić kolejnymi. Grając przeciwko Legii, Wiśle i Śląskowi na Podbeskidziu nie ciążyła presja, bo to rywale byli faworytami. Teraz presja przechodzi na nas i o tyle zadanie jest trudniejsze.

To dobrze, że pana najbliższy przeciwnik - Korona Kielce - w tym sezonie jeszcze nie wygrała na wyjeździe?
Czesław Michniewicz: To nie ma żadnego znaczenia. Byłem na meczu kielczan w Gdańsku. Tam już po kwadranse goście grali w dziesiątkę, a mimo to atakowali. Ba, zdobyli nawet dwa gole. W mojej ocenie Korona cechami wolicjonalnymi przewyższa wszystkie drużyny w ekstraklasie, chociaż niektórzy zarzucają jej grę brutalną. Nie zgadzam się z tym.

Największe atuty najbliższego przeciwnika?
Czesław Michniewicz: Największym atutem naszego najbliższego przeciwnika jest trener Leszek Ojrzyński, który pracuje w Kielcach trzy lata. Jego zespół gra w odpowiednim stylu i w odpowiednich schematach. Grają podobnie zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. A ja co? Jestem już czwartym zawodnikiem w sztafecie trenerów Podbeskidzia.

Skoro jest pan na czwartej zmianie, to ma pan już przed sobą tylko długą prostą.
Czesław Michniewicz: Niby tak, ale zapomniał pan o jednym szczególe. Konkurenci biegnący ze mną są już na kratkach tuż przed metą, tymczasem ja dopiero wychodzę z wirażu...

Korona na boisku preferuje wymianę ciosów. To sposób gry, który powinien wam odpowiadać?
Czesław Michniewicz: Do tej pory drużyny, które mierzyły się z Podbeskidziem, chciały grać w piłkę, prezentowały tzw. otwarty futbol. Gdy drużyna cofa się głęboko, nie jest łatwo sforsować jej zasieki. Z tym ma problem nawet Barcelona, chociaż nie chcę sięgać aż tak daleko i... wysoko. Ważne, żebyśmy to my strzelali bramki. Mam nadzieję, że stałe fragmenty gry będą naszą szansą w meczu z Koroną, jak to było w pierwszym spotkaniu rundy z Jagiellonią Białystok. Kto będzie miał więcej stałych fragmentów gry i kto będzie miał więcej zdrowia, jeżeli chodzi o tzw. sytuacje stykowe, ten wygra. A kto pierwszy odstawi nogę przegra. Uczulam swoich zawodników, że walka będzie trwała do ostatniej minuty. Nie sądzę bowiem, by któraś z drużyn zapewniła sobie wcześniej bezpieczną przewagę.

 

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria