czytaj dalej

Newsy » Wywiady

17-08-2012

NEWSWEEK: Michniewicz o Ekstraklasie: Gramy o to, kto zostanie królem wsi.

NEWSWEEK: Polskie drużyny w europejskich pucharach zaprezentowały się, mówiąc wprost, tragicznie. Superpuchar Polski poziomem sportowym również nie rozpieszczał. Czego kibice powinni oczekiwać po rozpoczynającym się sezonie Ekstraklasy?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Ja myślę, że ten sezon nie będzie diametralnie różny od tego, który się skończył i od poprzednich. W moim odczuciu poziom polskiej piłki na pewno się nie podniósł. Raczej się wyrównał, i to z tendencją do dołu. Pocieszające dla kibiców może być tylko to, że dzisiaj – w odróżnieniu od wcześniejszych lat – więcej zespołów walczy o mistrzostwo Polski i o udział w europejskich pucharach. Tylko, że ta walka toczy się przez 10 miesięcy, a później sama przygoda, jak wiemy, trwa parę tygodni. I te szumne zapowiedzi, kto chce grać o mistrzostwo, kto o Ligę Mistrzów, kto o puchary... Można do tego humorystycznie podejść. U nas zostać nawet królem na wsi to jest duże osiągnięcie. I my o to gramy. Taka jest polska piłka.

NEWSWEEK: Nasi etatowi faworyci ligi w europejskich pucharach zaliczyli bolesny falstart. Tego samego powinniśmy się spodziewać na krajowym podwórku?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Myślę, że nie. Polskie zespoły niczym nie straszą zespołów z zagranicy, jeśli chodzi o potencjał sportowy czy organizacyjny. Ale w Polsce spotykają się zespoły o podobnej klasie, o podobnym potencjale i ja myślę, że taki Lech, Śląsk, Legia czy Ruch zawsze będę trochę straszyć w polskiej lidze inne zespoły, te ciut słabsze, bo to oni właśnie brylują w ostatnich czasach. I zawsze jakiś lęk jest, kiedy się jedzie na Legię, albo na Lecha, albo na Wisłę. I obojętnie jaki zespół jechał, ten stres zawsze go troszeczkę paraliżował. Ci, którzy się nie bali – potrafili wygrywać na tych boiskach. Co warto podkreślić, coraz częściej zdarzają się takie sytuacje. Podbeskidzie potrafiło wygrać na Wiśle, potrafiło wygrać na Legii. I w poprzednim roku inne zespoły też potrafiły wygrywać w ten sposób. Wcześniej takie sytuacje się nie zdarzały i to też pokazuje, że wszystko się wyrównało. Nie spodziewam się też, że jakiś zespół zdominuje Ekstraklasę, bo na dzień dzisiejszy nie widzę takiego zespołu. Raczej wszystko się będzie toczyło w granicach jednego, dwóch, trzech punktów i myślę, że ta tabela będzie „płaska”. Tak mi to przynajmniej wychodzi z tych obserwacji z boku.

NEWSWEEK: Wspomniał Pan o Ruchu Chorzów. Czy „Niebiescy”, już bez trenera Waldemara Fornalika, są w stanie powtórzyć sukces sprzed roku?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Myślę, że w Ruchu przez te trzy lata wytworzyła się dobra atmosfera pracy, dobra etyka pracy i nawet jak nie będzie Waldka Fornalika, a będzie jego asystent i brat Tomek, to niewiele się zmieni w sposobie gry Ruchu. Ale wartość trenera poznamy, jak ja to zawsze mówię, po dwóch okresach przygotowawczych. Niech przepracuje okres zimowy i letni, i poprowadzi drużynę przynajmniej jeden sezon. Wtedy będzie można jakąś wstępną ocenę jego pracy wydać, bo u nas często po jednym meczu mówi się, że trener jest super, a po drugim, że się do niczego nie nadaje. Dlatego, co do oceny pracy Tomka Fornalika trzeba by się wstrzymać, chociaż myślę, że Ruch nie będzie się wiele różnił od tego, co grał za Waldka Fornalika.

 NEWSWEEK: Wracając do ogólnego poziomu sportowego Ekstraklasy, gdzie ulokowałby Pan Polskę na piłkarskiej mapie Europy?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Właśnie te puchary nas w ten sposób lokują, te wyniki w pucharach. Przegrywamy z Czechami, przegrywamy ze Szwedami, czyli na pewno jesteśmy za nimi. Myślę, że my, niestety, jesteśmy doganiani przez takie kraje jak Azerbejdżan, Kazachstan i inne kraje z bloku wschodniego. I to jest problem, bo wcześniej mieliśmy nad nim dużą przewagę. Dzisiaj już Cypryjczycy są nad nami, a kiedyś myśmy ich traktowali jako egzotyczny teren. Pamiętam, że jak się jeździło na obozy, wszyscy mówili, że z „cyrkusami” gramy. Zawsze było dużo folkloru. (śmiech) Ale poziom był zupełnie inny niż obecnie. I to niestety pokazuje, że tam gdzie są stworzone jakieś dobre podstawy
finansowe, tam też można stworzyć zespół. Bo ja śmiem twierdzić, że za dwa, trzy lata kluby z Azerbejdżanu też się będą biły o Ligę Mistrzów. Miałem okazję rozmawiać z trenerem Lecha i opowiadał o tych Azerach, z którymi grali rok temu. Dzisiaj oni są w stanie kupić jednego czy dwóch zawodników za milion euro, a za dwa, trzy lata będą mogli pięciu lub sześciu takich kupić. A jak kupuje się tylu zawodników za milion euro, to już musisz mieć jakąś klasę. W Polsce transfer za milion euro? Nie wiem, czy kogoś stać na coś takiego.

NEWSWEEK: Wywołał Pan temat transferów, więc nie mogę nie zauważyć, że tego lata żaden z czołowych polskich klubów nie popisał się jakimiś imponującymi wzmocnieniami. Liga na tym nie ucierpi? Albo przynajmniej nasze najlepsze kluby?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: To jest przede wszystkim ze stratą dla kibiców, bo kibice przyzwyczaili się do świetnej formy Rudniewa. Z przyjemnością kibice Lecha, ale i innych drużyn, chodzili oglądać tego zawodnika. Potrafił
pięknie zdobywać bramki. Stilić też miał swoją klasę, podobnie jak Injac. Ja się tutaj skupiam na Lechu akurat, bo Lech moim zdaniem najwięcej tej „dobrej krwi” stracił. Dla kibica to jest na pewno problem, bo śmiem twierdzić, że ci, którzy przyszli tak szybko się nie wybiją jak ci zawodnicy, o których wspominałem. Chociaż dużo dobrego słyszałem o tym obrońcy, który trafił do Lecha (Kebba Ceesay - przyp. red.). Zobaczymy, jak się będzie spisywał ten napastnik greckiego pochodzenia w Lubinie (Michal Papadopulos - przyp. red.). Ale za dużych gwiazd nie jesteśmy w stanie sprowadzić. Duże gwiazdy, jeśli już, będą szły do Anży Machaczkała, do Kazachstanu czy nawet do Mołdawii lub Azerbejdżanu.

 NEWSWEEK: Latem wiele działo się wokół warszawskiej Polonii. Miało jej w lidze już nie być, a jednak jest. Czego należy się po tym zespole spodziewać?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Polonia spokojnie poradzi sobie z tym podstawowym celem, jaki każdy klub ma przed sezonem, a więc z utrzymaniem. Może być taką niespodzianką in plus. Dlaczego? Bo nikt na nich nie liczy. Rok temu o tej porze Polonia była wymieniana w gronie zdecydowanych faworytów do walki o mistrzostwo. I ta presja oraz po części różne inne zawirowania wokół klubu zgubiły ten zespół. Dzisiaj nikt na tych zawodników i młodego trenera Stokowca nie liczy, więc będzie im się na pewno łatwiej grało. Zobaczymy, jak będzie reagował w stresie prezes Król. Ja nie znam człowieka i nie wiem, czy będzie to człowiek pokroju prezesa Wojciechowskiego. Jeżeli wytrzyma ciśnienie i da popracować tym trenerom, którzy znają dobrze Polonię, będzie dobrze. Tam jest naprawdę kilku wartościowych chłopaków w tej Polonii. Wielu zawodników odeszło, dobrych zawodników. Ale jeśli się okaże, że Cani wrócił, że został Wszołek, jest Teodorczyk, jest Gołębiewski, został Baszczyński, na pozycji bramkarza jest rywalizacja, bo doszedł Pawełek do Przyrowskiego, jest Cotra – widzimy bardzo solidny zespół. I może być naprawdę tak, że w bogactwie nic się nie udało wygrać, a w takiej pozornej biedzie Polonia może być cichym faworytem. Dla mnie oczywiście, bo znam potencjał tych chłopaków i wiem, że oni potrafią naprawdę dobrze grać w piłkę.

 NEWSWEEK: Inną bardzo ciekawą drużyną jest Pogoń Szczecin, która po sześciu latach i licznych perypetiach wraca do Ekstraklasy. Jaką przyszłość wróży Pan szczecinianom?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Trzeba wziąć pod uwagę, że w Pogoni jest bardzo dużo piłkarzy, którzy grali już w Ekstraklasie, także ta trema związana z grą w Ekstraklasie raczej nie powinna pętać nóg Andradinie, Ławie, Budce czy innym piłkarzom, jak Hernani. Nadmiar takich piłkarzy, którzy grali w Ekstraklasie jest dobry, ale pod warunkiem, że wszyscy są w optymalnej formie. Nie wszyscy są młodzi, niektórzy są po 30-stce i kwestia jest taka, czy Pogoń przez te dwa, dwa i pół miesiąca dała radę się przygotować. Jeśli fizycznie wszystko będzie OK, powinno być dobrze. Jest młody trener, który na pewno będzie się dużo uczyć z każdym meczem, bo przyszedł z niższej ligi. Będzie się też uczyć obycia „na salonach”, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Ale będzie też poddawany presji, bo w Szczecinie wszyscy zawsze oczekują gry o najwyższe cele. Chociaż Pogoń rzadko walczyła o mistrzostwo Polski, wszyscy wiemy, jakie tam jest ciśnienie, żeby ta piłka była na wysokim poziomie, więc zobaczymy, jak sobie poradzi młody trener, jak poradzą sobie działacze. Czy to zaufanie, którym obdarzyli młodego trenera będzie widoczne też wtedy, gdy nie będzie się układało w tej drużynie. Bo najgorszą rzeczą, która by była to brak zaufania do trenera, którego się sprowadziło i nerwowe ruchy po dwóch, trzech kolejkach. To by nie było dobre.

NEWSWEEK: O Rudniewie Pan już wspomniał. Czołowa gwiazda Ekstraklasy minionego sezonu teraz gra dla Hamburgera SV. Kto może go zastąpić w tej roli?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Liczę na tych, którzy już są w tej lidze, którzy już coś w tej lidze pograli. Myślę tutaj przede wszystkim o Genkowie. On ma naprawdę niesamowity potencjał. Miał przebłyski w poprzednim sezonie, ale nie był stabilny, jeśli chodzi o formę. Liczę na tego zawodnika. Liczę, że Melikson będzie grał tak jak kiedyś, kiedy przychodził do tej ligi. Bo runda wiosenna była słaba – kontuzje itd. W Legii trudno wskazać takiego zawodnika, bo Saganowski nigdy nie będzie jakimś zaskoczeniem. On w tej lidze tyle czasu już gra. Pamiętam ligę jak grałem jako zawodnik, jak pracowałem jako trener i Saganowski ciągle w niej był. Ale to świadczy o tym, że konkurencja w postaci młodych zawodników jest jeszcze na tyle słaba, że ci starsi zawodnicy – np. Rocki, Reiss czy inni zawodnicy bliscy 40-stki grający w I lidze – sobie radzą. Więc tego ciśnienia ze strony młodych za dużego nie ma. Na kogo jeszcze liczę? Liczę na Możdżenia z Lecha, bo to jest chłopak z naprawdę dużym potencjałem. Wierzę w ten potencjał młodych zawodników w Legii jak Żyro czy Kucharczyk. Ale czy oni będą gwiazdami? Myślę, że jeszcze nie w tym sezonie.

NEWSWEEK: Nie może zabraknąć sakramentalnego pytania o kandydatów do spadku i kandydatów do mistrzostwa Polski.
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Zawsze jest tak w każdym sezonie, że ktoś przypadkowo „zaplącze się” w walkę o mistrzostwo Polski i puchary jak w zeszłym roku Korona Kielce, która do końca miała szansę na puchary. A nawet na mistrzostwo w pewnym momencie. To było na pewno na plus. Ale na pewno też ktoś „zaplącze się” w walkę o utrzymanie. Nikomu tego nie życzę, bo wiem, jaki jest stres i jaka jest presja na trenerze i zawodnikach przy walce o utrzymanie. Także nikomu tego nie życzę. A jeśli chodzi o walkę o mistrzostwo, to tak jak mówiłem – Lech, Legia, Śląsk, Wisła. Być może Zagłębie Lubin, być może Jagiellonia. To są zespoły, które na dziś, w mojej ocenie, mają najsilniejsze kadry.

 

 

 

            Rozmawiał Łukasz Rogojsz

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria