czytaj dalej

Newsy » Wywiady

31-01-2008

Pietryszyn uprawia czarny PR

Maciej Rowiński
Marzy Pan o trenowaniu Legii?

Dużo bzdur naczytałem się na ten temat. Moim marzeniem, podobnie jak większości trenerów, jest poprowadzić kiedyś reprezentację Polski.

Póki co jest Pan bezrobotny...

Przyleciałem do Hiszpanii po naukę. Jeżdżę i podglądam markowe kluby. Obserwuję, jak się w nich pracuje, jak wygląda trening, szczegół po szczególe. Wizytowałem Bayern Monachium. To była ostatnia szansa, by zobaczyć Ottmara Hitzfelda, który po zakończeniu sezonu odchodzi. Przy okazji rozmawiałem z Lukasem Podolskim czy Mirkiem Klose. Chętnie dzielili się informacjami na temat funkcjonowania drużyny.

Kto opłacił Panu przyjazd?

Przyleciałem na własny koszt. W tym czasie miałem jechać z dziećmi na narty. Wytłumaczyłem im jednak, że tata musi się podszkolić, i one to zrozumiały. Mają obiecany wyjazd w innym terminie.

Inwestuje Pan w siebie, bo ma propozycję pracy?

Nie mam oferty z żadnego klubu. To jest inwestycja w mój warsztat. Nie pierwszy raz wyjechałem z kraju, aby obserwować, jak pracują inni. Gdy zaczynałem przygodę w Amice, to odwiedziłem Hannover, Leverkusen i Dortmund. Po zakończeniu pracy w Lechu gościłem w Anglii, gdzie oglądałem Tottenham. Teraz jestem w Hiszpanii. Oglądam również na żywo wiele meczów Bundesligi.

Żałuje Pan rozstania z Zagłębiem Lubin? To przecież wciąż mistrz Polski.

Żałuję, że nie pracuję, bo każdy mężczyzna powinien zarabiać na utrzymanie rodziny. Jeśli chodzi o Zagłębie, to widocznie tak miało być. Uważam, że wykonałem tam kawał dobrej roboty, zdobyłem mistrzostwo Polski i Superpuchar. Obecnie jest pewne rozgoryczenie z mojej strony, czy ze strony osób, z którymi pracowałem, że nie wyszło tak, jak chcieliśmy.

Czy po zdobyciu mistrzostwa Polski uderzyła Panu do głowy woda sodowa?

Bzdura. Kiedy przyszedłem do Lubina, moim marzeniem było, aby ci piłkarze grali o 10 procent lepiej. I to mi się udało. Wykreowałem takich graczy jak Pietroń, Piszczek, Pawłowski, czy Bartczak. A tak o mnie mówią tylko ci, do których miałem pretensje o wykonywaną pracę. Ja od siebie dużo wymagam, ale podobnie od innych. Klub ma ogromne możliwości finansowe, a nie wszystko wyglądało tak, jak powinno. Walczyłem o lepszą organizację, co nie wszystkim się podobało, ale niektórzy będą mi jeszcze za to dziękować. Ja nikogo nie obrażałem, ale też nie przyszedłem do Lubina, by zawierać przyjaźnie. Przyjechałem do pracy.

Kto i co Pana zawiodło?

Brak kolejnego kroku po zdobyciu mistrza Polski. Od razu powiedziałem, że z tym zespołem osiągnąłem wszystko, co było do zdobycia. Tłumaczyłem, że potrzeba nowej jakości, czyli transferów dwóch, trzech dobrych piłkarzy, za których trzeba zapłacić. Koniecznie chciałem kupić Michała Golińskiego. Słuszność mojej decyzji potwierdza Leo Beenhakker, powołując go do kadry. Pozostałe transfery, których dokonano, to mniejszy lub większy przypadek.

Pana stosunki z prezesem Pietryszynem pogarszały się z tygodnia na tydzień.

Tak. Obaj jesteśmy młodzi i gdybyśmy spotkali się za kilka lat, to z pewnością wiele spraw rozwiązalibyśmy w inny sposób. Treść naszych prywatnych rozmów niepotrzebnie ukazywała się w prasie. Gdy zbliżały się wybory parlamentarne – od razu zmieniła się strategia w klubie. Nie było już takiego parcia, aby rozwijać drużynę, rozpoczęło się szukanie oszczędności. Bardziej interesowano się wynikiem wyborów oraz tym, kto zostanie w klubie. Brakowało decyzji dotyczących przyszłości. Nie było jutra, a tylko teraźniejszość. Nie mam pretensji do Pietryszyna, że mnie zwolnił. Umówiliśmy się jednak, że nie będziemy urządzać względem siebie czarnego PR w mediach. Ja słowa dotrzymałem, on nie.

Co Pan teraz planuje na przyszłość?

W obecnej chwili jestem bez pracy, a trener jest jak wędkarz. Rzucasz spławik na wodę i czekasz – może coś albo ktoś weźmie. Nie zamierzam jeździć z wędką po Polsce.

Źródło : Życie Warszawy

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria