Newsy » Wywiady
30-07-2007
Plan na Steauę
PRZEGLĄD SPORTOWY: Żeby zmobilizować piłkarzy przed pamiętnym meczem z Legią przy Łazienkowskiej, pokazywał im pan film o reprezentacji Francji, która zdobywała mistrzostwo świata. Przed Steauą też pan coś przygotował?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Przed meczem z Widzewem oglądaliśmy "100 procent futbol". Taki film o lidze holenderskiej, gdzie były absolutnie wszystkie sytuacje meczowe. Czyli błędy sędziów, błędy bramkarzy, bramki samobójcze oraz piękne akcje.
A były straty, które dosyć często wam się przytrafiały w spotkaniu z Widzewem?
Były również (śmiech). Ale była też taka piękna bramka, którą zdobył Maciek Iwański i była też ta jego świetna akcja. Maciek nigdy tak nie "rajdował". On zawsze szukał klepki. A tym razem zdecydował się na wejście, bo znakomicie umie też kiwać Po meczu w szatni mówi do mnie: "Trenerze, zabrakło tylko jednego podcięcia, żeby było tak jak na tym filmie"
A jak będzie z tym filmem przed Steauą?
Chyba weźmiemy coś z gatunku "jak Kozacy w piłkę grali". A tak poważnie, to film w takim przypadku niewiele da. Trzeba przede wszystkim ułożyć psychikę zawodników, żeby nie robić z tego spotkania meczu o mistrzostwo świata Nie możemy zawodników przemotywować
Czyli bez zbytniego pompowania?
Otóż to. W ataku musimy zagrać tak, jak w meczu z Widzewem. Natomiast w obronie musimy być skuteczniejsi. Żeby nie stracić bramki. Chociaż w pierwszej połowie piątkowego meczu zagraliśmy w defensywie bardzo skutecznie.
Było 2:0 i w głowach pojawiła się już perspektywa starcia ze Steauą. Zadowolony był pan z zawodników, którzy wchodzili z ławki?
Te trzy zmiany powinny dać coś więcej. Wprawdzie Wojtek Łobodziński kilka razy dograł piłkę, ale też kilka razy ją głupio stracił. Wszedł później Michał Chałbiński, który też zaliczył stratę, z czego poszła akcja bramkowa rywali.
Czy przed wtorkowym meczem będzie pan chciał jeszcze coś zmieniać w wyjściowym składzie?
Nie. Na obecną chwilę to jest nasz optymalny skład. Z różnych względów. Bo chociażby nie mogliśmy liczyć na Wojtka Łobodzińskiego, który na obozie przygotowawczym wypadł nam z powodu kontuzji. Nie mogliśmy liczyć na Michała Chałbińskiego, a wiedzieliśmy również, że w pierwszym meczu nie zagra Robert Kolendowicz (pauzował z powodu żółtych kartek - dop. red.). Zagraliśmy więc tym rombem z czterema środkowymi pomocnikami w drugiej linii.
Z Widzewem najmocniejsza była prawa strona Zagłębia...
Nawet śmiano się, że prezentowaliśmy ruch prawostronny. Kapitalnie ta współpraca się układała. Między Grześkiem Bartczakiem a Wojtkiem Łobodzińskim takiej nie ma, bo ten drugi gra bardzo szeroko. Grzesiek nie ma miejsca, żeby wchodzić Rui Miguel natomiast doskonale czyta grę, schodzi do środka i robi miejsce Grześkowi. Chociaż czasami Portugalczyka ponosi jeszcze fantazja i wydaje mu się, że gra między trzepakami W drugiej połowie spotkania z Widzewem próbował kiwać czterech i niepotrzebnie tracił piłkę.
A co mu pan rozrysowywał przy linii bocznej?
Jedną rzecz. Grzesiek Bartczak nie może z każdą akcją wchodzić ofensywnie, bo nie jest w stanie raz za razem biegać 40 metrów w jedna stronę i później 40 metrów wracać. Rui musi też próbować czasami grać szeroko, tak jak Wojtek Łobodziński. Będzie już to wiedział. W sumie były dobre momenty, gdy utrzymywaliśmy się dłużej przy piłce. I o to nam właśnie chodziło. Ale pamiętajmy, że będziemy teraz grali co trzy dni i nasze ustawienie będzie się zmieniało. Nasza siłą nie jest jedenastu zawodników, lecz 23-24 równorzędnych graczy.
Zagłębie ma walczyć na dwóch frontach: w lidze i awansować
do kolejnej fazy eliminacji Ligi Mistrzów. Jesteście w stanie to
zrobić?
Powiem tak: marzy mi się powtórzenie mistrzostwa oraz awans. Trochę już w tej piłce działam i wiem, jak trudno jest powtórzyć sukces. Olympique Lyon pokazuje, że można to zrobić i to nawet kilka razy z rzędu, ale my na razie Lyonem nie jesteśmy. Chociaż pozyskaliśmy latem - z wyjątkiem Piotrka Włodarczyka, który ma 30 lat -młodych zawodników. Goliński, Gomes, Nunes mogą dużo dać tej drużynie i to przez najbliższych kilka lat. I możemy przez te lata być silni. O ile oczywiście nie będziemy sprzedawać najlepszych zawodników.
Czyli taktyka na Steauę jest już gotowa?
Nasza tak. Cały czas analizujemy ich grę i z tym jest trochę problem. Hagi ściągnął bowiem aż dziesięciu nowych zawodników. Robi wiele zmian. Ale mamy bogaty materiał. Również z poprzedniego sezonu. Staramy się skupić na charakterystyce indywidualnych umiejętności. Bo
myślę, że sposób gry Rumunów jakoś specjalnie się nie zmieni
Czyli agresywna piłka...
Nawet bardzo agresywna na całym boisku i aktywna gra skrzydłami Naszym zadaniem jest zmusić ich bocznych pomocników do schodzenia do środka. Żeby te boki były dla Tiago Gomesa i Grześka Bartczaka. Jeśli pomocnicy nie będą schodzić, będziemy mieli w środku przewagę cztery na dwa. A jeśli będą schodzić, to zrobi się gra cztery na cztery. Ta nasza czwórka w środku, obojętnie z kim będzie grała, nie przestraszy się i łatwo piłki nie odda. Taki jest nasz plan. Mam tylko nadzieję, że Rumunii tego nie przeczytają (śmiech).
ROZMAWIAŁ PAWEŁ RUSIECKI/Przegląd Sportowy
Cytat Tygodnia
‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"
Podbeskidzie Bielso Biała