czytaj dalej

Newsy » Wywiady

09-07-2012

Weszlo.com:Turniej pełen taktyki, a nie techniki

- Poziom był bardzo wyrównany, żaden zespół jakoś zdecydowanie się nie wybijał, ale też nie odstawał poziomem. Nie było jednak takiej Jagiellonii sprzed lat – z Citką, Piekarskim i Frankowskim – która w swoim roczniku nie miała sobie równych. W pierwszym meczu Arka wygrała z Zagłębiem Lubin po golu w doliczonym czasie gry i nikt wtedy nie sądził, że gdynianie wygrają ten turniej. Ciekawy był mecz Lecha z Pogonią, zakończony wysokim wynikiem (5:2), ale wtedy Lechowi wszystko wchodziło, a Pogoń miała naprawdę bardzo dobre momenty w grze, było widać, że to dobry zespół. Brakowało im zawodnika, który dojechał po pierwszym spotkaniu, Łukasza Zwolińskiego. Ten Zwoliński włączony już jest do treningów z pierwszą drużyną, jest bardzo utalentowany. Później robił różnicę.

- Kto ci się podobał przede wszystkim?

- O Zwolińskim wspomniałem. W Pogoni fajnie prezentowali się Sebastian Rudol, Mateusz Lewandowski, lewonożny, dynamiczny, ze zmysłem do gry kombinacyjnej, został uznany najlepszym zawodnikiem. Do tego Rafał Gutowski, Kajetan Pogorzelczyk i Norbert Neumann robili dobre wrażenie. Zresztą Pogoń była najbardziej wyrównanym zespołem, o najlepszych warunkach fizycznych, a środkowy obrońca Porzeziński rzucał dalej z autu niż Tomek Hajto w najlepszej formie. W Lechu wyróżniał się Karol Linetty, dwa lata młodszy od innych, pozytywne momenty mieli Chromiński i Witt. W Arce wszystko kręciło się wokół Mateusza Szwocha, ruchliwego, bardzo inteligentnego chłopaka, biorącego grę na siebie. Wspomagali go wracający po kontuzji Dariusz Formella, też dwa lata młodszy (jak Linetty), Paweł Brzuzy i świetnie broniący Szromnik. W Zagłębiu podobali mi się Długosz i Osyra... Arka została mistrzem Polski w dużej mierze dzięki świetnej grze zespołowej. I to jest nagroda dla gdynian za stworzenie przed kilkoma laty programu szkolenia i jego realizacji. Na tym w przyszłości powinna opierać się siła pierwszej drużyny Arki. Innej drogi nie ma.

- To są przyszłe gwiazdy?

- Nie wiem, czy od razu gwiazdy. Jeśli mam być szczery, nie było piłkarza, który rzucał na kolana, takiego jak rok temu w Gdyni Aleksander Jagiełło z Legii, albo Arkadiusz Milik, wtedy jeszcze z Rozwoju Katowice. Wymieniłem wyróżniających się piłkarzy, ale z przykrością muszę stwierdzić, że ogólny poziom techniczny zawodników nie był wysoki. Zespoły funkcjonowały bardzo dobrze taktycznie. Widać, że trenerzy posiadają dużą wiedzę na ten temat i że bardzo nad tym elementem pracowano. Pod względem taktyki momentami przypominało to już piłkę seniorską.

- To co mówisz jest jednak przerażające. W mistrzostwach Polski juniorów taktyka wzięła górę nad techniką?

- Myślę, że trenerzy w ten sposób chcieli nakryć mankamenty techniczne zawodników, na pewno wielu graczy jest pod względem czystych umiejętności trochę zaniedbana, widać niedociągnięcia z lat dziecięcych. W zasadzie w tym turnieju nie było ani jednego piłkarza, który czułby się w pełni swobodnie wchodząc w drybling. Niewielu zawodników decydowało się na indywidualne akcje, a i nad jakością podania i przyjęcia też trzeba jeszcze mocno popracować.

- I królem strzelców został piłkarz, który strzelił dwa gole.

- A mistrzem Arka, która strzeliła trzy. No tak, to nie jest bilans, jakiego oczekiwalibyśmy po juniorach. Z jednej strony można się cieszyć, że ci zawodnicy przejdą do seniorów przygotowani pod względem taktycznym, jednak na pewno trenerzy seniorów bardziej cieszyliby się z zawodników, którzy lepiej kiwają, strzelają czy dośrodkowują, a nie z tych, którzy bardzo dobrze przesuwają i asekurują. Jedno i drugie jest ważne, ale gdzieś tu zachwiano równowagę, za dużo było skutecznego przeszkadzania, za mało ofensywy. Pozostaje pytanie, czy to podejście będzie pozytywnie skutkowało w przyszłości.

- To nie są za dobre wieści.

- Na podstawie tego turnieju można ocenić, że zawodnikom brakuje techniki czysto podwórkowej, brakuje radości i komfortu z posiadania piłki przy nodze, brakuje zamiłowania do tricków, sztuczek, do tego wszystkiego, za co w dzieciństwie kocha się piłkę. Widziałem nie tak dawno juniorów Schalke oraz PSV, oczywiście pracują w innych warunkach i niestety widać różnicę w operowaniu piłką. W przyszłości nad tym elementem powinniśmy się bardziej skupić i stworzyć jeszcze lepsze warunki do rozwoju naszym zawodnikom i trenerom.

- Coś ci się jeszcze nie podobało?

- Dobrze byłoby zastanowić się nad organizacją turnieju. Trwał zaledwie pięć dni, grano systemem mecz-przerwa-mecz-przerwa-mecz. Na sam koniec ci chłopcy byli bardzo zmęczeni, odnosili kontuzje bez kontaktu z przeciwnikiem, wynikające z przeciążenia organizmów. Nawet na Euro zespoły grają co 4 dni, a dysponują 23 pełnowartościowymi graczami, czego nie można było powiedzieć o naszych juniorach. Nic by się nie stało, gdyby turniej rozciągnięto na pełny tydzień.

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria