Newsy » Wywiady
16-07-2007
Zagrać z pasją!
PRZEGLĄD SPORTOWY: Wyniki ostatnich sparingów nie są zbyt optymistyczne. Jest powód do zmartwienia?
CZESŁAW MICHNIEWICZ: Jak się przegrywa, to zawsze jest. Tyle, że tego meczu z Vaslui nie traktuję poważnie. Potraktowałem go bardziej jako jednostkę treningową. Po meczach z Rumunami mamy jednak wyobrażenie tego, co nas czeka w dwumeczu ze Steauą. To jest zupełnie inna gra niż w polskiej lidze. Bardzo agresywna, bardzo dynamiczna, zawodnicy świetni technicznie. A do tego wybiegani, przez co nie dają miejsca na rozegranie akcji. Taka lekcja nam się przyda i mam nadzieję, że przyniesie oczekiwane efekty.
Ma pan pomysł, jak zmusić zawodników to takiej właśnie gry?
Rumuni taką postawę mają we krwi. Oczywiście, ja także chciałbym, żeby moi piłkarze grali z taką pasją i z takim zaangażowaniem od pierwszej do ostatniej minuty każdego meczu. W ten sposób można bowiem zniwelować wiele braków. Do tego trzeba mieć jednak mnóstwo sił i nad tym właśnie ostatnio pracujemy.
Jeżeli przegrywa się z trzecim i ósmym zespołem ligi rumuńskiej, to trudno być optymistą przed starciem z wicemistrzem tego kraju.
Cluj był zespołem bardzo skutecznym. A my mieliśmy trzy stuprocentowe okazje i ich nie wykorzystaliśmy. Mam jednak świadomość, że na takim poziomie liczą się bramki, a nie sytuacje.
Gra ofensywa rzeczywiście jest problemem. Można zauważyć, że strzelanie bramek przychodzi wam teraz wyjątkowo ciężko.
Wcześniej tych bramek zdobywaliśmy bardzo dużo. Po odejściu Łukasza Piszczka i kontuzji Michała Chałbińskiego atak nam się właściwie rozsypał. Przyszli nowi zawodnicy. Jest Piotr Włodarczyk, który jest uznanym zawodnikiem, ale też ma trudny okres za sobą i nie jest jeszcze przygotowany. Doszedł też Andre Nunes - to jest jednak młody chłopak, który musi się zaaklimatyzować. Atak, który był wiosną, przestał istnieć. Budujemy nowy.
Będzie pan stosował taktykę z jednym napastnikiem?
Będziemy grać różnie. Chciałbym mieć dwóch napastników, ale tylu ciężko nam na razie złożyć. Cały czas liczę na Michała, że szybko dojdzie do dyspozycji, bo to jest nasz kluczowy zawodnik. Potrzeba jednak trzech, czterech tygodni. A to niestety będzie już po meczach ze Steauą...
Wzmocnienia są wystarczające?
Tylko w ataku nie. W defensywie nikt nie odszedł, a przybył młody Portugalczyk. W pomocy podobnie, bo doszedł Michał Goliński. Brakuje nam jednak w dalszym ciągu napastników.
To może jeszcze zmieni się przed zamknięciem okienka
transferowego?
Wszystko jest uzależnione od tego, jak zagramy ze Steauą. Rozmawiałem z prezesem i powiedział, że jak uda się przejść Rumunów i ewentualnie wskoczyć do ligi Mistrzów, to jeszcze będzie czas na to, by postarać się nawet o dwa dobre wzmocnienia. Te transfery byłyby pokryte z pieniędzy, które otrzymuje się za udział w lidze Mistrzów. Ale to oczywiście jeszcze bardzo odległa perspektywa.
Dlaczego w Zagłębiu nie zagra Dawid Nowak?
Bardzo go chcieliśmy. Wiem, że Dawid w pewnym momencie też był bardzo zainteresowany. Ale nie dziwię się, że został w Bełchatowie. Ma bardzo dobrego trenera, stabilny klub. Ma też Gargułę, który potrafi z nim grać. My co prawda mamy Iwańskiego, który mógłby mu dogrywać piłki, ale niestety transfer nie doszedł do skutku. Szkoda, bo to był kluczowy zawodnik w naszej koncepcji.
Ile było blefowania, a ile poważnych deklaracji, że odejdzie pan, jeśli zespół nie zostanie wzmocniony?
To nie było blefowanie. Ktoś się mnie pytał, jaka jest perspektywa przede mną i zespołem. Powiedziałem, że jeśli się nie wzmocnimy i nie będzie rywalizacji, to zawodnicy po prostu spoczną na laurach. Przeżyłem to już w Lechu. Po Pucharze Polski odeszło trzech zawodników, a przybyli ludzie, którzy nie wzmacniali zespołu, tylko zapychali dziury. To było bez sensu. Dlatego skończyło się to wszystko tak, jak skończyło.
A co skusiło pana do pozostania w Lubinie?
Kusząca jest walka o ligę Mistrzów. W końcu nie każdy trener staje przed taką szansa. Ja mam perspektywę, świetnie układa się współpraca z zespołem, więc trudno byłoby to wszystko rzucić. Poważnie myślałem nie tylko o tym, co było, ale też o tym, co będzie. I tak wiem jednak, że jeśli nie powiedzie się, to wszystko co złe skupi się na mnie.
To Jeśli Zagłębie zagra w lidze Mistrzów, będzie pana można uznać za cudotwórcę?
W tym zawodzie 90 procent to praca, a 10 procent szczęście. Jak jest odwrotnie, to uda się raz, ale na pewno nie więcej. Mam szansę po ponad 10 latach wprowadzić polski zespół do ligi Mistrzów. Sytuacja jest taka, że jak odpadniemy ze Steauą, to nie zagramy już nigdzie. A jak przejdziemy Rumunów, to dalej będziemy rozstawieni, bo przejmiemy ich współczynnik. Wtedy też będziemy mieli już zagwarantowany udział w Pucharze UEFA. Przygotowania nie były optymalne, a do dwumeczu pozostały niecałe dwa tygodnie. Trafiliśmy na piekielnie trudnego rywala, ale będziemy walczyć.
ROZMAWIAŁ W AUSTRII MACIEJ HENSZEL
MIESZA SKŁADEM : Zagłębie rozegrało w Austrii pięć meczów sparingowych. Na początek lubinianie pokonali rosyjski Saturn Ramienskoje 2:0, później zremisowali ze zdobywcą Pucharu Azerbejdżanu 2:2. Na koniec była seria starć z ekipami rumuńskimi. Mistrzowie Polski grali z CFR Cluj (0:2), FC Vaslui (0:5) i Unireą Urziceni (2:1). Podczas tych meczów byli obserwowani przez wysłannika Steauy Bukareszt. Sami jednak także przywiązują bardzo dużą uwagę do rozpracowywania przeciwnika w drugiej rundzie kwalifikacyjnej ligi Mistrzów. - Na bieżąco Rumunów ogląda Krzysztof Paluszek. Na razie jednak niewiele można powiedzieć, bo Gheorghe Hagi poznaje zespół i bardzo mocno miesza składem. Liga rumuńska startuje jednak już w następny weekend i liczymy, że wtedy szkoleniowiec naszego rywala odkryje już karty. Oczywiście będziemy ten mecz oglądać - zaznacza trener Czesław Michniewicz.
Źródło: Przegląd Sportowy
Foto: Tomasz Folta
Cytat Tygodnia
‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"
Podbeskidzie Bielso Biała