czytaj dalej

Newsy » Wywiady

31-01-2008

Zejść poniżej "metra" - wywiad dla Magazynu Football

Tomasz Smokowski  - Co robisz jak nic nie robisz? 

-Jeżdżę do Niemiec i  oglądam mecze Bundesligi. Wybieram sobie mecze w piątek, sobotę, niedzielę i jadę sobie na taki piłkarski weekend. Dortmund, Gelsenkirchen, Leverkusen czasem Berlin czy Hamburg… A tak poza tym - trochę się ruszam. Gram w piłkę z oldbojami. Chodzę na siłownię trochę powiosłować.

Tak? To sprawdzę, czy mnie nie oszukujesz. Ile ważyłeś wcześniej, a ile ważysz teraz? 

(śmiech) Ciągle za dużo... Cały czas ważę powyżej „metra”, więc do optymalnej dyspozycji nieco mi jeszcze brakuje... Tylko weź poprawkę na to, że jesteśmy tuż po świętach.

Mecze Bundesligi oglądasz, a na spotkania Zagłębia – choćby w telewizji – nie masz czasu? Powiedziałeś, że od kiedy nie trenujesz Lubinian nie widziałeś ani jednego ich meczu. Nie wierzę... 

Bo widzisz, kiedy oni grali z Koroną Kielce, ja akurat byłem na meczu w Leverkusen. Ja już Zagłębiu w niczym nie mogę pomóc ani zaszkodzić.

Ale to tylko jedna kolejka! 

Później, po moim odejściu z klubu, już nie pokazywaliście w Canal+ Zagłębia w relacjach na żywo.  

Zawsze przecież zostają Kluby Kibica w środku tygodnia, gdzie można zobaczyć każdy mecz i nadrobić zaległości. Naprawdę nie nęciło cię, by zobaczyć dlaczego im teraz idzie, a wcześniej nie bardzo? 

W ostatnim roku oglądałem wiele meczów w klubie kibica robiąc różne analizy i teraz zwyczajnie nie mam na to ochoty . A wiesz dlaczego teraz w klubie jest fajna atmosfera? Wszyscy obwieścili wszem i wobec „że już nie mamy presji wyniku, że nie ma już tego faceta, przez którego słabo graliśmy...” Wszyscy ci, którzy wcześniej narzekali, teraz grają. Nikt nikogo nie zmienia, bo i wyboru za dużego nie ma i fajnie jest. 

Co, twoim zdaniem, jest dalej pisane Zagłębiu Lubin? 

Według mnie runda wiosenna może być dla Zagłębia bardzo udana.  W Lubinie jest wielu piłkarzy , którzy będą do końca walczyli o nominacje do kadry na Mistrzostwa Europy  Łobodziński , Goliński , Iwański czy Bartczak to już prawie połowa drużyny i lepszej motywacji nikt dla nich nie wymyśli.

 Za to w rozgrywkach Pucharu Polski mogą okazać się bardzo groźni! Zagłębie to bardzo dobra drużyna z szeroka kadrą. Wszystko będzie w porządku, dopóki trener nie będzie zmuszony zmieniać najważniejszych graczy.  

Myślisz, że poświęci młodego Pawłowskiego? Szkoda, bo to bardzo utalentowany chłopak.  

Nie wiem , kto będzie w jakiej formie wiosną , ale Szymek to przyszłość klubu i powinien grać jak najwięcej o ile z formą i ze zdrowiem będzie ok. Wpuszczałem chłopaka na boisko już w poprzednim sezonie, bo widziałem, że ma talent. Na trzy kolejki przed końcem sezonu, w Łęcznej, w jednym z najważniejszych dla nas spotkań roku, Stasiak rozbił głowę w 20 min.i wpuściłem Szymona. Wszyscy pukali się w czoło: „Po co takie ryzyko? Co ten Michniewicz robi? Po co w takim meczu wchodzi taki młody i niedoświadczony zawodnik?”. Z perspektywy czasu myślę, że gdybym był bardziej doświadczonym trenerem, to dałbym szansę Pawłowskiemu już w meczach ze Steauą. On już wtedy był dobrej formie. Postawiłem na rutynę Włodarczyka, bo w pamięci miałem min. dwie bramki z Szachtarem Donieck strzelone rok wcześniej.  

Włodarczyk dawał gwarancje strzelenia w sezonie przynajmniej 12 bramek... 

Włodarczyk strzelił tylko jednego, a Chałbiński dwa gole. Gdyby obaj strzelili – a tego można się po nich było spodziewać - po osiem bramek, to nadal pracowałbym w Zagłębiu. Obecny wynik bramkowy tych napastników spowoduje również u nich duża motywację i pogoń za najwyższą formą .  Z perspektywy czasu  uważam , że należało  przełożyć mecz ligowy z  Wisłą Kraków przed rewanżowym spotkaniem Ligi Mistrzów. Wisła wracała kilka dni przed naszym meczem z USA i wspólnie z Maćkiem Skorża zastanawialiśmy się nad przełożeniem meczu. Ostatecznie  jednak uznałem , że przyda się nam przetarcie z wymagającym rywalem przed Steauą.  W  tym meczu kontuzji doznał nasz  napastnik Andre Nunes  i nie mógł zagrać w Bukareszcie  a w ostatnich 15 min. meczu w ataku z konieczności grał Łobodziński. Brak  snajpera w optymalnej formie w Lidze Mistrzów bardzo ograniczył nam możliwość awansu.  

-           

Po jednym z ostatnich, wygranych spotkań zakończonej rundy, Maciek Iwański powiedział, „że nie mieli racji ci, którzy mówili, że Iwański i Łobodziński nie nadają się do gry i, że teraz wreszcie „złapali” formę, są należycie przygotowani i nieźle grają...” Domyślasz się kogo wskazywał swym oskarżycielskim palcem. 

Powiedziałem , że dla ich dalszego rozwoju lepiej będzie jak spróbują swych sił w innych klubach , bo w Lubinie są już za długo. Ktoś kto funkcjonuje w piłce nożnej na co dzień wie, jak się buduje wytrzymałość, szybkość, siłę itd.. W Polsce problem polega na czymś innym, i nie jest to problem tylko i wyłącznie Maćka Iwańskiego. To, że ktoś powie coś głupiego wcale nie znaczy, że jest głupi, bo Maciek to mądry chłopak. Problem polega na tym, że tylko w Polsce zawodnik wypowiada się publicznie na temat swojego przygotowania do sezonu. Tylko w Polsce o tym przeczytasz, bo to jest argument obronny dla zawodnika i atakujący trenera. Ocena samopoczucia  zawodnika jest bardzo ważna dla każdego trenera i można na tym wiele wspólnie wygrać , ale wielu piłkarzy zaczyna pewne rzeczy inaczej postrzegać dopiero jak  zostają trenerami.  

Profesor Chmura powiedział jednemu z piłkarzy, że nie może ważyć 87 kg przy wzroście 178 cm. Nie ma takiej możliwości. Popatrz na proporcje zawodników na Zachodzie. Nikt nie ma takich proporcji , no może poza Ronaldo z Milanu. Kiedy profesor Chmura powiedział mu, że jest zatłuszczony, to zawodnik tłumaczył się, że jest grubokościsty...   

Do tego dochodzi sprawa predyspozycji. Powiedz mi, kiedy takiemu Andrzejowi Niedzielanowi będzie brakowało dynamiki? Zawsze ją będzie miał, bo jest z natury szybki , tylko od pozostałych elementów motorycznych będzie zależało jak długo będzie aktywny w czasie meczu . A powiedz mi, kiedy taki Piotrek Reiss, czy Piotrek Świerczewski mieli dynamikę na wysokim poziomie? Nigdy! „Rejsik” szybko myśli i podejmuje optymalne rozwiązania na boisku i na tym polega jego szybkość połączona z doskonałą technika  i jego słynne ,,zakosy,,. ,,Świerszcz ,, też często powtarzał, że brakuje mu dynamitu a kiedy  był dynamiczny? Byłeś silny, ale nie dynamiczny”. Zawsze wolni zawodnicy mówią, że brakuje im dynamiki.  Wachowicz,  Moskała , Sikora lub Piszczek zawsze będą szybcy, bo tacy już po prostu są.

W Polsce, do piłki nożnej nie zawsze trafiają ludzie predysponowani do tego zawodu.

Nie można za to winić samych piłkarzy. Ktoś przeprowadza selekcje , ktoś szkoli naszych zawodników na poszczególnych etapach i tu widzę największe rezerwy , które można najszybciej wydobyć.  Gdy zawodnik jest już ukształtowany to wtedy bardzo trudno pewne braki z okresu młodości wyeliminować.Rafael Benitez bierze do Liverpoolu graczy, którzy mają próg przemiany beztlenowej, (czyli tam, gdzie kończy się praca tlenowa, a zaczyna wysiłek beztlenowy), przy prędkości progowej powyżej 4.2 metrów/sek. W Zagłębiu, taki wynik miało tylko dwóch zawodników, w tym Łukasz Piszczek /np. Deco  4,5 m/s/. Potem, w praktyce, na boisku mamy taką sytuację, że gdy przykładowy Lampard, czy inny Gerrard oddycha „pełnym płucem” i pracuje „w tlenie” przy prędkości 4.2 m/sek., taki Iksiński już się zakwasza, bo u niego próg przemiany beztlenowej wypada przy prędkości dajmy na to 3.3 m/sek. W 60. minucie już go nie ma! Do 60. minuty to może grać każdy. Problem zaczyna się po godzinie gry i zmaga się z nim każdy piłkarz  i ci najsłabsi wtedy popełniają wiele prostych błędów , których nie robią gdy mają dużo sił a wtedy najczęściej kształtuje się wynik meczu.

My, w Polsce, biegamy podobnie jak na zachodzie – około 10-12 km. w najlepszych meczach. Wielkiej różnicy nie ma! Różnica tkwi gdzie indziej: jak często potrafimy wykonać przyspieszenia i ile czasu potrzebujemy na regeneracje aby wykonać kolejne . Im lepsze przygotowanie piłkarza, tym większa częstotliwość dynamicznych startów . Co mi po tym, że mój zawodnik raz się fajnie „urwie”, skoro on potem pięć minut odpoczywa?! Mój piłkarz zrobi pięć dynamicznych startów, a taki Arjen Robben w tym samym czasie aż trzydzieści pięć , oczywiście z lekka przesadą!

Kiedyś  dzień po meczu zrobiłem w ,,nagrodę,, bardzo mocny trening dla tych zawodników , którzy mieli problemy z ,,zaśnięciem,, Godzinny trening biegowy o bardzo dużej intensywności a następnego dnia kolejne dwa ciężkie treningi w tym gra 1x1 na całym boisku. Zawodnicy podpierali się nosami ze zmęczenia , ale nikt się nie poddał. Gdybym nie była to ,, nagroda,, to wszyscy by narzekali , że zwariowałem a tak sami się przekonali , że nawet będąc bardzo zmęczonym można pokonywać i przełamywać   próg zmęczenia. To nie jest problem tylko wytrzymałości, szybkości... Liczy się też nastawienie psychiczne do ciężkiej pracy oraz co jesz , pijesz i kiedy śpisz

Zrobiłeś to z zemsty.

Zrobiłem to celowo, bo chciałem im pokazać, że nie zrobili wszystkiego, aby wygrać ten mecz i dlatego później mieli siły na to aby  prawie do rana ,,analizować,, mecz. Gdyby odpowiednio zaangażowali się w spotkanie poprzedniego dnia, to nie mieliby prawa wytrzymać tego, co ja im zaproponowałem. A wytrzymali! Chodzili na „czterech łapach”, ale wytrzymali. Dlaczego , bo wiedzieli , że teraz naprawdę muszą. Gdybyśmy w każdym meczu potrafili się tak zaangażować i pokonać barierę zmęczenia to nie przegralibyśmy żadnego spotkania.

To może trenerzy, w ramach odruchu obronnego, powinni przed sezonem informować opinię publiczną, że ten, czy inny zawodnik przyjechał po wakacjach „zapuszczony”?

To działanie na krótką metę i oprócz zamieszania w mediach nikomu by nie pomogło  . W Polsce dziennikarz zawsze będzie bronił zawodnika. Piłkarzy jest więcej i zawsze łatwiej jest wydobyć z nich jakąś ciekawą informację. . A opowieści Maćka Iwańskiego, że „teraz w Zagłębiu to jest atmosfera”...  Wiesz co? Kiedyś w Amice Wronki pracował bardzo dobry trener , który był  surowy i wymagający a przy tym sprawiedliwy. Na początku wygrywaliśmy wszystko, a potem przyszedł kryzys. Przestał się podobać zawodnikom i Prezesi go zwolnili. Jego następcą  to zupełnie przeciwieństwo, wprowadził dużo luzu , humoru i wygraliśmy wszystkie 5 czy 6 meczów do końca rundy. Przyszła wiosna i to odpuszczanie stało się za duże, nie było w klubie nikogo, kto postawiłby zespół „na baczność” i sami zawodnicy zaczęli tęsknić za poprzednikiem. A po pięciu wiosennych kolejkach   już mieliśmy kolejnego trenera  oczywiście z  z tzw. silną ręką. Zwróć uwagę, że sukcesy po takich trenerach  ,,katach i zamordystach” jak np. Magath z Wolfsburga, odnoszą szkoleniowcy, u których liczy się atmosferka a nie ciężka praca  . Przychodzi jednak czas, kiedy to przestaje wystarczać...

Są sukcesy, ale tylko do czasu. Po roku warto zobaczyć, w którym kierunku to wszystko zmierza czy zespół poszedł w górę, czy zaczął pikować.

Czy twój wieloletni asystent, a dziś trener Zagłębia, Rafał Ulatowski dzwonił do ciebie? Mówił, że na święta zadzwoni... 

Nie zadzwonił i jest to moja i jego prywatna sprawa i nie chce o tym opowiadać , bo to nikomu z nas  nie jest to potrzebne.

Zapytałem Ulatowskiego, czy było tak, że dostał propozycję objęcia funkcji trenera  zanim ty zostałeś zwolniony. Czy przeciwnie: prezes Pietryszyn najpierw zwolnił ciebie, a potem dopiero zastanawiał się, kogo wziąć na twoje miejsce? Odpowiedział mi, że o niczym nie wiedział „z góry”.

Prezes Pietryszyn mnie zatrudniał i miał też prawo  mnie zwolnić i o to nie mam do niego żadnych pretensji. W każdym zwolnieniu trenera jest wiele niedomówień i podtekstów ale jest to zajęcie dla prasy nie dla mnie. 

Mówiłeś, że runda wiosenna może być ciekawa w wykonaniu Zagłębia. Co z kibicami? Ktoś, kto raz zasmakował wisienki, nie zadowoli się już samym tortem. Po mistrzostwie Polski nikogo nie ucieszy czwarte, czy piąte miejsce i mecz  pucharowy  co dwa miesiące.  

Moim zdaniem kibice też muszą wykonać swoją pracę. Zupełnie jak piłkarze.. Pamiętam taki mecz z Widzewem, kiedy przegrywaliśmy 1:2 i wtedy 12 tysięcy kibiców rzeczywiście pociągnęło nas do zwycięstwa. W całej rundzie takich spotkań jest kilka a punkty wywalczone wtedy są bardzo cenne. W Amice Wronki, gdzie spędziłem kilka lat, zawsze do pewnego momentu sezonu grało się bez presji i wszystko było fajnie. Przychodziła jednak nerwowa końcówka rozgrywek, gdy wsparcie fanów byłoby niezbędne, a nam, niestety, go brakowało. Dlatego też Amica nigdy nie wzniosła się ponad trzecie, czwarte miejsce. Presja ze strony kibiców jest potrzebna.

Kiedyś prezes Pietryszyn powiedział z nieukrywanym żalem, że w Lubinie sukces nie smakuje tak jak w większym mieście, a i porażka boli dużo mniej...  

Zgodzę się z tym. Pamiętam fetę w Lubinie z okazji zdobycia mistrzostwa. Czekało na nas bardzo wielu kibiców i było bardzo sympatycznie, ale przypominam też sobie świętowanie w Poznaniu, kiedy całe miasto było niebiesko-białe. Ludzie siedzieli na dachach. Jechaliśmy ze stadionu na Stary Rynek, gdzie czekało na nas 12 tysięcy kibiców. Ja to wszystko poczułem, dlatego wiem, jak wygląda prawdziwe świętowanie.

Na tydzień przed końcem ubiegłego sezonu, gdy mieliśmy realną szansę na mistrzostwo Polski, na naszym treningu nie było żadnego dziennikarza, żadnej presji! W takim Poznaniu to byłoby nie do pomyślenia. Inna sprawa, że to akurat nam wtedy pomogło (śmiech).  

 Moim zdaniem ty też popełniłeś błąd zdradzając w telewizji, na kilka dni przed meczem ze Steauą taktykę na to spotkanie. Że Zagłębie zagęści środek pola i odpuści skrzydła. Takich rzeczy równorzędnemu przeciwnikowi, który to może oglądać, się nie zdradza. Wyobrażam sobie, że w Bukareszcie siedział przed telewizorem piłkarz Steauy Paweł Golański i wszystko sobie skrzętnie notował...

To o czym ja mówiłem można przeczytać w każdej gazecie przed wszystkimi meczami , bo tak z reguły mówią wszyscy trenerzy przed każdym meczem . Wiem, że Rumuni oglądali ten program na żywo i mieli to nawet nagrane. Nie przez to nie graliśmy w Lidze Mistrzów. Zobacz, jak straciliśmy bramki: po stałych fragmentach gry.

Mecze z Rumunami otworzyły mi głowę na to jak chciałbym budować zespół w przyszłości. Steaua miała dwóch znakomitych wysokich stoperów. Obaj bardzo zwinni. Jeden lewo, a drugi prawo nożny. Teraz każdy znaczący zespół w Europie ma właśnie takich środkowych obrońców. Defensywny pomocnik był wysoki i sprawny /Lovin i Radoi/, a potrafił przy tym rozegrać piłkę, pokierować akcją. Kończy się era defensywnych pomocników „przecinaków”, tylko i wyłącznie do rozbijania akcji rywala... Steaua miała też dwóch dynamicznych skrzydłowych. Nie mieliśmy z nimi szans, bo górą wszystko wygrywali, a dołem byli o wiele szybsi od nas. Ja też chciałbym mieć w drużynie wysokich zawodników, bo warunki fizyczne dominują w piłce. Nie można grać samymi „karakanami”. Przegraliśmy bitwę o Ligę Mistrzów stałymi  fragmentami  gry. Później Steaua starła się w fazie grupowej z zawodnikami o podobnych parametrach fizycznych, ale lepszych technicznie. Popatrz na takiego Adebayora: wysoki, szybki, zwinny. Jak ja mam z nim porównać naszych napastników? Łukasz Piszczek jest dobrym zawodnikiem, ale w Berlinie jest cieniem piłkarza sprzed kilku miesięcy, bo gra przeciwko równie dobrym zawodnikom.

Wiele osób ze środowiska piłkarskiego nie ukrywa swej niechęci do ciebie. Michniewicza pełno w telewizji i gazetach. Przeszkadza im twoja nadmierna ambicja, o której nie boisz się mówić. Bez fałszywej skromności przyznajesz, że chcesz sięgać trenerskich szczytów. Gdzie twoim zdaniem przebiega linia między tą dobrze rozumianą ambicją, a fanfaronadą? 

Ktoś mi kiedyś powiedział, że miarą twojego sukcesu jest liczba wrogów, których posiadasz .  Trener Grzegorz Polakow powtarza anegdotkę o trenerach ,,fatalistach ,, którzy nic nie wygrali i nie wygrają , bo nawet jak pogłaszczą kota po grzbiecie to on za chwilę zdycha.  Zawód trenera to  ciągła gra o przetrwanie  zawsze jesteś na musiku.    W tym zawodzie nie ma przyjaźni wśród trenerów i ja ich na siłę też nie szukam , ale zawsze o Polskich trenerach staram się dobrze mówić.   Wiem, że w pewnych momentach powinienem zachować milczenie. Wiem, że nie powinienem odpowiadać na wszystkie pytania, które są mi zadawane. Z drugiej strony jest to część mojej pracy. Kiedy dzwoni do mnie dziennikarz, to nie lubię odmawiać, bo wiem, że on pisze do jakiejś gazety i jest to jego zawód.

Zamierzasz się zmienić? Jaki będzie Michniewicz za kilka miesięcy? 

Chcę żyć z pasją  walcząc o swoje marzenia i nie zamierzam zmieniać  siebie tylko dlatego żeby się komuś przypodobać .Chcę się uczyć na błędach i sukcesach swoich i innych trenerów.   Dlaczego ja mam dobre kontakty z ludźmi sukcesu, takimi jak Henryk Kasperczak, lub Jacek Gmoch? Bo oni są ponad tym i spoglądają na to nasze podwórko z innej perspektywy. Rok temu pojechałem z Rafałem Ulatowskim na mecz Boltonu z Tottenhamem. Spotkałem tam Kasperczaka. Powiedział: „Fajnie chłopaki, że jeździcie, że się uczycie, że się rozwijacie...”. Zaprosił nas do loży VIP. My na to: „Nie, trenerze, jesteśmy w dżinsach. Nie wpuszczą nas.” Zażartował: „No jak to? Ale przecież łopat ze sobą nie macie? To chodźcie!” Wypiliśmy piwo i miło porozmawialiśmy. To jest człowiek sukcesu i o nic pretensji do mnie nie ma.

Pracując w Lechu zgodziłem się na obecność kamer praktycznie wszędzie przed meczem o Puchar Polski z Legią i powstała z tego wspaniała pamiątka w postaci filmu ,,Droga po Puchar,,  Dużo ryzykowałem  ale warto było o co można zapytać kibiców Lecha. Podobny film nakręcił Bełchatów czy wcześniej reprezentacja Francji a ostatnio Niemcy. Kibice już nie chcą oglądać tylko boiska chcą ,,kuchni,, Zgadzałem się na wiele, kiedy o coś poprosili mnie dziennikarze w przyszłości będzie  inaczej. Nie musiałem wpuszczać telewizji na odprawy. Mogłem zwyczajnie odmówić i nie byłoby rozmowy. Mecz bym wygrał, albo i przegrał, ale nie byłoby tego całego zamieszania z tym, że zdradzam taktykę, lub, że bufon Michniewicz odkrywa swoje karty, a nic nie może wygrać.

Co będziesz robił za kilka miesięcy? Czekasz na telefon z kadry? 

To dziennikarze „żenili” mnie z reprezentacją. Leo Beenhakker odniósł sukces i pracuje z  ludźmi sprawdzonymi. Nie potrzeba mu więcej asystentów. Mówiono, że trenerzy będą wysyłani na obserwacje przeciwnika, ale to tylko fajnie sprzedaje się w mediach. A o czym miałoby się teraz pisać w takich raportach? Że Lahm lepiej kopie prawą, a gorzej lewą nogą? To nie ma teraz żadnego znaczenia. To tylko taka „opera mydlana” do mydlenia oczu. Beenhakker nie potrzebuje na dziś więcej ludzi. Na mecze mogą jeździć przecież Adam Nawałka, Bogusław Kaczmarek, lub Darek Dziekanowski. Może potrzebuje jeszcze dwóch młodych, żeby przetwarzali mu dane na komputerze.  

A ty? 

Jeśli kiedyś trener Beenhakker czułby, że jestem mu naprawdę potrzebny to mnie znajdzie. Nie było jednak nigdy takiej rozmowy, więc tematu nie ma. W najbliższym czasie wyjeżdżam do Hiszpanii na zgrupowanie Bayernu  i Borussi Dortmundt  a później planuję  jeździć na Bundesligę i Ligę Mistrzów, kiedy obie wznowią rozgrywki a czerwcu Mistrzostwa Europy , nudy nie będzie 

Nie myślisz o polskiej lidze? 

O tej porze nie zmienia się trenerów.  A tak przede wszystkim, to daję sobie pół roku na zejście poniżej „metra”.  

Rozmawiał Tomasz Smokowski

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria