czytaj dalej

Newsy » W mediach

10-11-2010

Coś się dzieje w szatni Lecha

- Czasami mam wrażenie, jakby Lech Poznań chciał mecze ligowe wygrać "na stojąco" - mówi Czesław Michniewicz, trener Lecha w latach 2004-2006.

- "Zatrucie złotem" to w polskiej piłce popularne zjawisko?
Czesław Michniewicz: Myślę, że tak. Zwłaszcza w tych klubach, które mistrzostwo zdobywają po raz pierwszy, albo po okresie długiego oczekiwania na taki sukces. I nie mam na myśli wyłącznie Lecha w tym sezonie. Przeżywałem tę samą traumę w Lubinie, gdzie - broniąc tytułu - po 11 meczach mieliśmy ledwie 15 punktów. Ciut wcześniej to samo przeżył Darek Wdowczyk w Legii. Zdobyli "złoto", by u progu następnego sezonu przegrać w Pucharze Polski ze Stalą Sanok.

- W przypadku Lecha działa ten sam mechanizm?

- Nie. Choć czasami mam wrażenie, jakby lechici chcieli mecze ligowe wygrać "na stojąco".

- Czyli jednak „sodówa”?
- Ma to związek z głową, owszem. Ale nie jest to jednak klasyczne przekonanie o własnej wyższości, a kwestia motywacji. W europejskich pucharach ci zawodnicy czują, że skupiają na sobie uwagę całej Polski, że kibicują im fani z różnych stron kraju. Taka świadomość daje dodatkowego „kopa”, zastrzyk adrenaliny. A trzy dni po meczu z Juventusem czy Manchesterem przychodzi ligowa konfrontacja z Zagłębiem czy Ruchem i te głowy piłkarzy nie nadążają ze "zresetowaniem się".

- Co robić, by to zmienić?

- Rozmawiać. Tylko - na Boga - jak ma to zrobić Jose Maria Bakero, skoro do takich bardzo intymnych - powiedziałbym - rozmów z piłkarzami potrzebuje tłumacza?

- Lech potracił wiele punktów w meczach, w których grał dobrze. Był jednak nieskuteczny...

- Znów wracamy do problemu głowy, a od głowy się wszystko w piłce zaczyna. W spotkaniach pucharowych poznaniacy zdają sobie sprawę, że muszą wykorzystać 2-3 okazje, które sobie stworzą, bo innych... po prostu nie będzie. Więc są na maksa skoncentrowani. W lidze dochodzenie do okazji bramkowych przychodzi im dużo łatwiej. I gdy nie wpada jedna, druga sytuacja, machają na to ręką z myślą: "i tak coś wpadnie". Tak było w meczach z Legią czy Zagłębiem; bo okazało się, że „nie wpadło”. Na dodatek tej koncentracji brakło w chwilach, gdy trzeba było się bronić.

- Obrona tytułu mistrzowskiego to już mrzonki?

- Lech ma jeszcze 19 meczów do rozegrania, czyli - w teorii - 57 punktów do zdobycia. Kwestia mistrzostwa rozegra się na poziomie 60 "oczek", a z obecnych "nowobogackich" chyba tylko Jagiellonia wytrzyma wyścig do końca... Lech będzie - moim zdaniem - wysoko w tabeli, ale już np. takiej Legii - jeśli będzie grać regularnie - może nie dogonić. Inna rzecz, że dobra forma zależy od wielu czynników. Również pozasportowych. A ja - patrząc na poznaniaków - mam wrażenie, że coś niedobrego dzieje się u nich w szatni.

- To znaczy?

- Nie wiem, co to jest, ale widzę symptomy.

- Jakie?

- Atmosferę w drużynie poznaje się po tym, jak cieszy się z sukcesów i goli. Z tych zdobywanych w Lidze Europy poznaniacy radują się bardzo. Ale już w lidze tylko 2-3 podbiega pogratulować strzelcowi, reszta po prostu idzie na środek boiska. W tej drużynie zresztą w trakcie meczu - a bywają przecież sytuacje zabawne czy nieco luźniejsze w ciągu 90 minut - praktycznie nikt się nie uśmiecha.

Rozmawiał Dariusz Leśnikowski
Źródło: Przegląd Sportowy
 

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria