Newsy » W mediach
08-12-2011
Od przyjaźni do wrogości
Trener Rafał Ulatowski (na zdjęciu) kiedyś długo współpracował z Czesławem Michniewiczem (© T. Bołt)
Ulatowski przypomina, że po powrocie do Polski z Islandii pracował z Michniewiczem w Lechu Poznań , a potem w Zagłębiu Lubin. A Michniewicz? Czuje się zdradzony i oszukany przez dawnego kolegę oraz współpracownika i dziś o Rafale Ulatowskim nie chce się wypowiadać. Podobno w ogóle usunął jego numer telefonu.
Trener Lechii kilka lat spędził na Islandii. Do Polski wrócił w 2005 roku, kiedy to Czesław Michniewicz szukał zaufanego asystenta do Lecha Poznań . Znali się ze studiów w Gdańsku oraz wspólnej gry w Bałtyku Gdynia. Po odejściu z Lecha Michniewicz został trenerem Zagłębia Lubin, a do współpracy zaprosił Ulatowskiego. I właśnie tam zaczęły psuć się relacje między nimi.
Trener Lechii kilka lat spędził na Islandii. Do Polski wrócił w 2005 roku, kiedy to Czesław Michniewicz szukał zaufanego asystenta do Lecha Poznań
Efekt był taki, że Michniewicz został zwolniony z Lubina za słabe wyniki, a jego miejsce zajął... Ulatowski. Nie byłoby w tym nic szczególnego, bo nieraz drugi trener obejmuje zespół po swoim poprzedniku. Chociaż akurat w Lechii, kiedy zwolniony został Tomasz Kafarski, to i Jerzy Cyrak, jego asystent, zrezygnował z dalszej pracy z biało-zielonymi. Ulatowski przejął pracę nad zespołem z Lubina i nawet zadedykował zwycięstwo Michniewiczowi. Aktualny szkoleniowiec biało-zielonych, pracując później jako asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji, pozytywnie wypowiadał się o Michniewiczu.
- O Czesławie będę się wypowiadał tylko ciepło. Wierzę, że znowu się kiedyś spotkamy i podamy sobie ręce - mówił wtedy Ulatowski.
Michniewicz jednak nie uwierzył w szczerość tych słów, tym bardziej że docierały do niego informacje, że Ulatowski już od jakiegoś czasu planował przejęcie stanowiska pierwszego trenera. W to Michniewicz uwierzył. Tak oto przyjaźń przerodziła się we wrogość. I choć minęło kilka lat, to obydwaj panowie na pewno wszystko pamiętają i będą starali się maksymalnie zmobilizować swoich piłkarzy. Dla obu trenerów to nie jest jedynie gra o ligowe punkty, ale o prestiż.
Zarówno Ulatowski, jak i Michniewicz mają jednak swoje problemy przed niedzielnym meczem. I Lechia, i Jagiellonia zawodzą, więc mówi się o meczu dwóch zespołów, które są w kryzysie. Na razie lepsza w tabeli o dwa punkty jest Jagiellonia, ale po meczu w Gdańsku wiele może się zmienić. Zresztą piłkarze obu zespołów nie ukrywają, że to dla nich bardzo ważny mecz i muszą sięgnąć po komplet punktów.
- Jeśli po meczu z Jagiellonią nadal będziemy mieć na koncie 17 punktów, to przed nami będzie bardzo ciężka wiosna. Zwycięstwo pozwoli nam nieco spokojniej przepracować okres zimowy - mówił po meczu z warszawską Polonią Łukasz Surma, kapitan biało-zielonych.
Problem w tym, że Lechia była bardzo krytykowana za trenera Tomasza Kafarskiego, ale teraz gra jeszcze gorzej. I do tego zaczęła tracić dużo goli. W 13 spotkaniach biało-zieloni stracili tylko osiem goli i mieli najlepszą defensywę w lidze, ale jednocześnie najgorszy atak. W ostatnich dwóch meczach gdańszczanie zdobyli wprawdzie dwa gole, ale trudno mówić o znacznej poprawie gry ofensywnej. Natomiast gorzej radzi sobie defensywa, a dowodem na to jest straconych sześć bramek w trzech ostatnich spotkaniach.
Mecz Lechii z Jagiellonią rozegrany zostanie na gdańskiej PGE Arenie w niedzielę o godzinie 17. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi Canal+ Sport.
- O Czesławie będę się wypowiadał tylko ciepło. Wierzę, że znowu się kiedyś spotkamy i podamy sobie ręce - mówił wtedy Ulatowski.
Michniewicz jednak nie uwierzył w szczerość tych słów, tym bardziej że docierały do niego informacje, że Ulatowski już od jakiegoś czasu planował przejęcie stanowiska pierwszego trenera. W to Michniewicz uwierzył. Tak oto przyjaźń przerodziła się we wrogość. I choć minęło kilka lat, to obydwaj panowie na pewno wszystko pamiętają i będą starali się maksymalnie zmobilizować swoich piłkarzy. Dla obu trenerów to nie jest jedynie gra o ligowe punkty, ale o prestiż.
Zarówno Ulatowski, jak i Michniewicz mają jednak swoje problemy przed niedzielnym meczem. I Lechia, i Jagiellonia zawodzą, więc mówi się o meczu dwóch zespołów, które są w kryzysie. Na razie lepsza w tabeli o dwa punkty jest Jagiellonia, ale po meczu w Gdańsku wiele może się zmienić. Zresztą piłkarze obu zespołów nie ukrywają, że to dla nich bardzo ważny mecz i muszą sięgnąć po komplet punktów.
- Jeśli po meczu z Jagiellonią nadal będziemy mieć na koncie 17 punktów, to przed nami będzie bardzo ciężka wiosna. Zwycięstwo pozwoli nam nieco spokojniej przepracować okres zimowy - mówił po meczu z warszawską Polonią Łukasz Surma, kapitan biało-zielonych.
Problem w tym, że Lechia była bardzo krytykowana za trenera Tomasza Kafarskiego, ale teraz gra jeszcze gorzej. I do tego zaczęła tracić dużo goli. W 13 spotkaniach biało-zieloni stracili tylko osiem goli i mieli najlepszą defensywę w lidze, ale jednocześnie najgorszy atak. W ostatnich dwóch meczach gdańszczanie zdobyli wprawdzie dwa gole, ale trudno mówić o znacznej poprawie gry ofensywnej. Natomiast gorzej radzi sobie defensywa, a dowodem na to jest straconych sześć bramek w trzech ostatnich spotkaniach.
Mecz Lechii z Jagiellonią rozegrany zostanie na gdańskiej PGE Arenie w niedzielę o godzinie 17. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi Canal+ Sport.
Cytat Tygodnia
‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"
Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria
Podbeskidzie Bielso Biała