czytaj dalej

Newsy » W mediach

16-04-2013

Piłkarze Podbeskidzia dostali zakaz... okazywania radości

Wojciech Borecki należał do optymistów już przed rozpoczęciem rundy rewanżowej. Wtedy jednak nie wszyscy jego słowa traktowali poważnie. Tymczasem tuż przed półmetkiem wiosny sytuacja znacznie się zmieniła. Jeszcze nie o 180, ale o 90 stopni już na pewno.

SPORT: W dwóch ostatnich meczach zespół zdobył sześć punktów. W efekcie coś w pańskim myśleniu się zmieniło?

Wojciech Borecki: Zmieniło się o tyle, że z dużego optymizmu, jaki był we mnie odkąd tutaj przyszedłem, zrobił się optymizm jeszcze większy.

Te dwa zwycięstwa mogą stanowić przełomowy moment w walce Podbeskidzia o pozostanie w ekstraklasie?

Wojciech Borecki: Przełomem bym tego nie nazwał. Ale konsekwentną realizacją wszystkich założeń. Dzięki temu wygraliśmy z Ruchem i Górnikiem. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nadal jesteśmy na piętnastym miejscu w tabeli i mamy stratę punktową do zespołów znajdujących się wyżej.

Słychać zadowolenie w pańskim głosie, ale jest ono jednak dalekie od entuzjazmu.

Wojciech Borecki: Jest radość, ale euforii nie ma. Zresztą zawodnicy otrzymali zakaz okazywania entuzjazmu. Tuż po meczu w Zabrzu rozmawiałem pod szatnią z trenerem Czesławem Michniewiczem. Niech pan zgadnie o czym rozmawialiśmy?

Nie zaryzykuję.

Wojciech Borecki: Meczu z Górnikiem w ogóle nasza rozmowa nie dotyczyła. Doszliśmy szybko do takiego samego wniosku. Nadchodzące spotkanie z Bełchatowem będzie dla nas najtrudniejsze spośród wszystkich dotychczasowych.

Ale przecież zagracie z ostatnim zespołem w tabeli, który jest już praktycznie zdegradowany.

Wojciech Borecki: I właśnie dlatego będzie to dla nas ciężki mecz. Bełchatów to zupełnie inny, młody i nieobliczalny zespół. Jeśli chodzi o przesądzanie spadku tej drużyny, to jestem od tego jak najdalszy. Po wygranej Ruchu, właśnie w Bełchatowie, przeprowadziłem kilka rozmów, których tezą główną było pewne utrzymanie Ruchu. A w niedzielę okazało się, że zespół ten ma nad nami nadal tylko siedem punktów przewagi.

Pan, jako były trener, ma zapewne pewne przemyślenia dotyczące gry Podbeskidzia w ostatnich meczach.

Wojciech Borecki: Jupitery zwróciły się w kierunku Roberta Demjana. Oczywiście, to wielka indywidualność. Jest numerem jeden, jeśli chodzi o ofensywę naszego zespołu. Ale chciałbym również zaznaczyć, że mamy naprawdę solidny zespół, co pokazały dwa ostatnie mecze. Dużo pewności w obronie daje Bartek Konieczny. To udziela się kolegom.

Wywołał pan temat Roberta Demjana, który ostatnio jest bardzo żywy. Jak będzie? Słowak zostanie w Podbeskidziu?

Wojciech Borecki: Zimą prowadziliśmy rozmowy z jego menedżerem. Wtedy jego oferta była nie do zaakceptowania. Obiecuję jednak, że zrobię wszystko co w mojej mocy - po przedyskutowaniu kwestii finansowych z radą nadzorczą - aby Demjan został w Podbeskidziu.

W czerwcu kończy mu się kontrakt, a zainteresowanych pozyskaniem go nie brakuje...

Wojciech Borecki: Docierają do nas pewne sygnały, ale wiem też - bo mam kontakt z prezesami klubów - że żadne konkrety w tej sprawie nie padły. Sam zawodnik podkreśla, że skupia się na jak najlepszej grze dla Podbeskidzia. Bardzo chce pomóc w utrzymaniu.

A może właśnie od tego uzależnia swoje pozostanie pod Klimczokiem?

Wojciech Borecki: Robert jest człowiekiem, który nie ogląda się na nic, tylko walczy. Ten cały szum wokół niego to sprawa dla niego samego drugorzędna.

Przypomina się zeszły sezon i sprawa Sylwestra Patejuka. Oczekiwania były wręcz identyczne, a tymczasem zawodnik ten spod Klimczoka czmychnął.

Wojciech Borecki: Myślę, że nie powinno się uogólniać i nie przesądzać sprawy. Jeśli w styczniu podejmowałem temat rozmów z nim, to świadczy jedynie o tym, że już wtedy bardzo zależało mi, aby u nas został. Myślę, że to obecnie inna półka, niż Patejuk w zeszłym sezonie. Dlatego też jest on pierwszą osobą w zespole, z którą chciałbym przedłużyć umowę. I tego będę się trzymał.

« powrót

 

Cytat Tygodnia

‘’Porażka jest gorsza od śmierci bo trzeba się po niej obudzić"

Czeslaw Michniewicz on Facebook
Galeria